17 07 2022

Z KART HISTORII


Lato to doskonały pretekst do wspomnień związanych z torem w Sopocie.

Kategoria: W kraju
Napisał: folbluty

Przypominamy zatem tekst Andrzeja Szydlika opublikowany w programie wyścigowym „Z m. do m.” nr 40 z… 26 lipca 1995 roku, życząc dobrej lektury!

Wyścigi w kurorcie – Sopot’95

"Mieszkańcom, wczasowiczom i turystom w malowniczym kurorcie, obok licznych atrakcji, jak najdłuższe drewniane molo w Europie (512m), Opera Leśna, cudowny kameralny deptak, zabytkowa latarnia morska – przybyła jeszcze jedna – wyścigi konne. Należy przypuszczać, że wzorem Baden Baden czy Deauville letni mityng konny wejdzie na stałe do kalendarza miejscowych rozrywek. Pamiętam, że na wyjazd do Sopotu czekało się z niecierpliwością i każdy ze Służewca chciał tam się znaleźć. Wyprawa była wyjątkowa, konie wraz z ludźmi przewożono wagonami kolejowymi, podróż często trwała pół tygodnia, ale radości była moc. Wyścigów było dużo – płaskie i płoty dla koni czystej krwi i półkrwi, przeszkody i płoty dla pełnej krwi, a zainteresowanie publiczności ogromne. Sympatycy wyścigów konnych planowali wówczas urlopy „pod sopocki mityng”. Do historii przeszły zwycięstwa Manilli, Sotni, Senioriny, Ormuzda, Essexa czy Paradoksa i ich późniejsze udane starty w Pardubicach. Prawdziwie wielki ostatni mityng odbył się w 1958 roku i był niezwykły. 18 lipca przy wspaniałej pogodzie odbyły się Derby dla koni arabskich czystej krwi. Zwyciężyła klacz Sabellina (Abu Afas – Sabda) hod. SK Nowy Dwór, tr Marian Lipowicz, dż. Marian Kucharski – pokonując w zaciętej walce Sędziwoja (dż. Mieczysław Żuber). W pokonanym polu znalazły się m.in. Bajazet (k.dż. Stanisław Dzięcina) i Nitager (dż. Jan Konieczny). W następnych latach ciężar wyścigów został przeniesiony na próby dzielności 3-letnich koni półkrwi z Zakładów Treningowych, ale równolegle rozgrywano przez lata wyścigi płotowe i przeszkodowe końmi ze stad ogierów, stadnin, klubów jeździeckich i toru wyścigowego w Warszawie. Sukcesy Czada, Busza, Grosetto, Alminy, Dovera, Rodana czy Roncevala oraz ich jeźdźców Zygmunta Olszty, Stefana Sibińskiego, Stefana Bigusa, Józefa Siwonii, A. Gawrona, Bogdana Rodego i Jana Kowalczyka pamiętamy do dziś. W 1991 roku rozegrano w Sopocie 5 wyścigów płaskich dla koni półkrwi przybyłych z toru wrocławskiego. Natomiast w tym roku dokonano zasadniczej zmiany. Powstało Towarzystwo Wyścigów Konnych, które przyjęło nazwę „Turf Club Sopot” i zaczęło przymierzać się do zorganizowania dwóch letnich mityngów. Pierwszy odbył się 8 lipca dzięki dużemu zaangażowaniu, inwencji i pasji wielu ludzi z prezydentem Turf Clubu panem Andrzejem Krzywickim i prezydentem miasta panem Janem Kozłowskim na czele oraz staraniom właścicieli koni, trenera Grzegorza Wróblewskiego, Przewodniczącej Komitetu Organizacyjnego pani Magdaleny Rutkowskiej, Prezes Spółki z o.o. Hipodrom-Sopot pana Krzysztofa Niecko, kierownika mityngu pana Macieja Wróblewskiego, sponsorom, mediom i wielu, wielu innym, których ze względu na szczupłość miejsca nie sposób wymienić.

Mityng miał swoistą atmosferę absolutnego luzu na wolnym powietrzu, a publiczność zgromadzona na trybunie, patrząc na konie w tle morza, doznawała niezapomnianych wrażeń. Często dochodziło do spotkań i wymiany zdań pomiędzy ludźmi, którzy pamiętali wyścigi w Sopocie z lat 60-tych. Trawiasta, 1850 metrowa bieżnia została nieźle przygotowana przez organizatorów, a prosta mająca ponad 300 metrów długości i 20 metrów szerokości - wyjątkowo dobrze. Dżokeje i amatorzy jeździli bardzo ambitnie. Wystartowały 24 konie z Warszawy, 7 z Wrocławia i 13 z macierzystych sopockich stajen. Wyścigi skupiły wielkie zainteresowanie tamtejszych mediów, ale cieszyły się umiarkowanym zainteresowaniem publiczności. Nie wszystko było zapięte na ostatni guzik – trzeba mieć jednak trochę wyrozumiałości dla młodych stażem organizatorów. Poza tym jest zasadnicza różnica między organizacją festynu (3 maja), a profesjonalnym dniem wyścigowym. Techniczną obsługę mityngu zapewnili przedstawiciele toru warszawskiego (z wyjątkiem sędziego startera z Wrocławia pana Marka Rafalskiego i sędziego przy wadze pana M. Borowskiego), którzy życzliwie ocenili wysiłek organizatorów tego przedsięwzięcia i jego sportowy charakter”.

Zdjęcie tytułowe JotEmKa.