Prezentujemy tekst Agnieszki Wróblewskiej zamieszczony w 2010 roku na stronie www.zmdom.com.pl
Prezentujemy tekst Agnieszki Wróblewskiej (zamieszczony w 2010 roku na stronie www.zmdom.com.pl), którego walory edukacyjno-poznawcze nie straciły nic na aktualności.
INBRED W HODOWOLI KONI PEŁNEJ KRWI ANGIELSKIEJ
“Zamknięte” księgi stadne
Księgi stadne to najważniejsze dokumenty hodowlane. Są oficjalnym rejestrem koni uprawnionych przez organizację prowadzącą księgi do hodowli. Można wyróżnić dwa rodzaje ksiąg – „zamknięte” i „otwarte”. Księgi „zamknięte” to takie, do których można wpisać wyłącznie konie, których oboje rodzice byli zarejestrowani w tych księgach. Do ksiąg „otwartych” wpisuje się konie, których rodzice nie muszą być wpisani do tej samej księgi, a mogą być wpisani do ksiąg innych ras. W przypadku koni pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej mamy oczywiście do czynienia z księgami „zamkniętymi”, które w naszym kraju prowadzi Polski Klub Wyścigów Konnych.
Co wynika z zamknięcia ksiąg? Klasycznym przykładem jest tu właśnie historia rasy koni pełnej krwi angielskiej. Można powiedzieć, że wszystkie współcześnie żyjące konie tej rasy są w jakimś stopniu spokrewnione, bo pochodzą od trzech ogierów założycieli rasy: Godolphin Arabian (przez linię jego wnuka – og. Matchem), Byerley Turk (przez linię jego praprawnuka og. Herod) oraz Darley Arabian (przez linię jego praprawnuka og. Eclipse). Jest więc tylko trzech założycieli, a w każdym rodowodzie już w trzecim pokoleniu występują cztery ogiery, wynika z tego, że przynajmniej dwa z nich muszą mieć wspólnego przodka.
Hodowla w pokrewieństwie czyli inbred
W przypadku koni pełnej krwi, dzielność wyścigowa jest podstawowym kryterium selekcji czyli włączenia do hodowli osobników o genach wyznaczających cechy korzystne dla hodowcy. Następnym po selekcji etapem pracy hodowlanej jest dobór czyli przemyślane i planowe łączenie konkretnego ogiera z określoną klaczą. Inbredowanie to kojarzenie krewniacze, które jest właśnie jedną z metod doboru. Polega ono na łączeniu zwierząt posiadających wspólnego przodka i nazywane jest również chowem wsobnym. Przyjęto, że o inbredzie mówimy dopiero w przypadku wystąpienia pokrewieństwa w piątym lub bliższym pokoleniu. Nasilenie inbredu (natężenia kojarzeń krewniaczych) w rodowodzie osobnika X można określić przez obliczenie dosyć skomplikowanego współczynnika inbredu (Fx). Do obliczenia jego wartości konieczne jest między innymi określenie liczby ścieżek łączących ojca i matkę tego osobnika przez ich wspólnego przodka. Wskaźnik ten podawany jest w procentach. W dalszej części artykułu zaprezentuję łatwiejszy sposób oznaczania nasilenia inbredu, stosowany powszechnie w publikacjach i dokumentach hodowlanych na zachodzie. Będzie on oparty wyłącznie na liczbie ścieżek łączących danego osobnika z poszczególnymi przodkami.
W hodowli koni pełnej krwi silniej niż w innych rasach widać dążenie do uzyskania grupy koni o największej dzielności. Przyświeca temu idea "breeding the best to the best", czyli łączenia wybitnych klaczy z wybitnymi ogierami. Taką linię koni o wybitnych właściwościach, wyróżniających się dzielnością od reszty populacji, można wyhodować poprzez długotrwałe stosowanie inbredu i ostrą selekcję ukierunkowaną na te szczególne cechy.
Przeciwieństwem inbredu jest krzyżowanie (outcrossing), polegające na łączeniu osobników nie spokrewnionych ze sobą. Zwykle jest to łączenie koni reprezentujących dwie różne rasy, co oczywiście nie zdarza się w hodowli koni pełnej krwi. W obrębie jednej rasy również jest możliwy outcrossing. Polega on wtedy na łączeniu osobników pochodzących z dwóch zupełnie różnych linii. Może to zaowocować efektem heterozji czyli wybujałością lub inaczej wigorem mieszańców. Taki mieszaniec charakteryzuje się lepszą dzielnością niż jego rodzice. Wystąpieniu heterozji sprzyja krzyżowanie osobników pochodzących z różnych – nie spokrewnionych między sobą linii, ale za to zinbredowanych wewnątrz linii.
Druga strona medalu - depresja inbredowa
Niestety, chów wsobny, zwłaszcza w bardzo bliskim pokrewieństwie, powtarzany przez kilka pokoleń, może prowadzić do tzw. depresji inbredowej czyli obniżenia żywotności i wartości użytkowej. Osobniki takie charakteryzuje słaba konstytucja, mniejsze przyrosty masy ciała, obniżona płodność, wyższa śmiertelność. Jest to powodowane częstszym występowaniem genów recesywnych, które były wcześniej obecne u nosicieli, lecz nie dawały o sobie znać. To geny ustępujące czyli takie, które nie ujawniają się w przypadku współwystępowania z genem dominującym, natomiast powielone w chowie w bliskim pokrewieństwie powodują ujawnianie się wad i chorób. Wśród przypadków, w których inbred skutkował ujawnianiem się wad, wymienić można ogiery: El Gran Senor i Dancing Brave – szczupaczy zgryz; Northern Dancer – obniżona płodność; Princely Gift – strome pęciny; Nasrullah – zły charakter.
Czy z tego wynika, że inbred to niebezpieczny zabieg hodowlany? Oczywiście nie należy tak do tego podchodzić. Rozsądnie i z umiarem stosowany inbred daje unikalną możliwość doskonalenia cech ważnych dla hodowcy. Potwierdza to Miles Napier, były handikaper, autor licznych książek i artykułów dotyczących koni pełnej krwi: „Dla tych, którzy nie rozumieją zależności, słowo „inbred” jest synonimem degeneracji. Określenie to przywołuje wizję zwierzęcia będącego kiepskim osobnikiem, o słabej konstytucji, wadliwej budowie i niezrównoważonym temperamencie. Jednak wiele ras zwierząt gospodarskich i domowych zostało wytworzonych przez intensywne inbredowanie (…). Bardzo wysoki odsetek najważniejszych zwycięzców w historii wyścigów pochodzi z planowego inbredu.”
Co nam daje inbred?
Inbredowanie stosowane z rozwagą - jako w pełni kontrolowana metoda hodowlana, prowadzi do powielenia pożądanych genów, pochodzących od wybitnych osobników. Warunkiem sukcesu prowadzenia hodowli w pokrewieństwie jest inbredowanie wyłącznie na wybitnych przodków, nie tych bardzo dobrych, lecz właśnie bezwzględnie wybitnych.
Inbred jest dosyć powszechnie stosowany w hodowli koni wyścigowych i zwykle przynosi dobre rezultaty. Za przykład konia wysoko zinbredowanego może posłużyć Desert King (Ire) po Danehill, od wybitnej klaczy matki Sabaah po Nureyev. Warto spojrzeć na jego rodowód do 6 pokolenia.
Przodkami powtarzającymi się w 3 lub 4 pokoleniu są Northern Dancer i Natalma, a w 6 Hyperion i Nasrullah. Podając numery pokoleń, w których pojawia się wspólny przodek, zwykle patrzy się z góry na dół, a przodka ojca oddziela się od przodka matki literą „x” jak symbolem mnożenia. Ponadto, można dopisać literę „m” - gdy ów przodek występuje jako rodzic ogiera lub literę „f” - gdy przodek ten jest rodzicem klaczy występującej w rodowodzie. Zgodnie z tą zasadą, inbred ogiera Desert King można oznaczyć jako:
Northern Dancer – 3m x 3m
Natalma – 4m, 4f x 4m
Hyperion – 6f, 6m x 6f, 6m
Nasrullah – x 6m, 6m
Numery pokoleń w których występują wspólni przodkowie Desert Kinga to nic innego jak wspomniana wyżej liczba ścieżek łączących go przez rodziców ze wspólnym przodkiem, np. z Northern Dancerem. Po ojcowskiej stronie rodowodu są to trzy ścieżki:
Po matczynej stronie rodowodu Desert Kinga łączą z Northern Dancerem także trzy ścieżki.
Spójrzmy teraz skąd wzięły się litery „m” (male = samiec) i „f” (female = samica). Dobierając symbole np. do Natalmy musimy sprawdzić, czy dany potomek jest jej synem czy córką. Natalma występuje dwukrotnie w części męskiej rodowodu – w czwartym pokoleniu przez ogiera Northern Dancer (stąd symbol „4m”) i przez klacz Spring Adieu (stąd „4f”) oraz jeden raz w części żeńskiej rodowodu - w czwartym pokoleniu przez ogiera Northern Dancer (znów „4m”).
Nearctic, Nearco, Lady Angela i inne, również powtarzają się w rodowodzie, ale w przeciwieństwie do Natalmy i Hyperiona, tylko przez jednego potomka – Northern Dancera, którego wpływ już oznaczono, więc nie należy ich wyszczególniać. To proste zasady opisywania inbredu, które warto znać, by łatwiej zrozumieć niektóre zagraniczne oferty sprzedaży lub stanówki.
Oczywiście, każdy hodowca ma prawo mieć własne zdanie na temat kojarzenia i inaczej patrzeć na ten sam rodowód. Koń, który dla jednych będzie bardzo atrakcyjny ze względu na bliski inbred, przez innych zostanie z tegoż samego powodu od razu odrzucony. Jako najbliższy a zarazem bezpieczny stopień spokrewnienia uznaje się zwykle 3 x 4 lub 4 x 3, ale zdarzają się wyjątki. Na początku XX wieku populacja koni pełnej krwi na świecie była dosyć duża, jednak w czasie II wojny światowej i tuż po niej, ze względu na straty koni i ograniczony dostęp do reproduktorów, często kojarzono osobniki blisko spokrewnione. W 1946 roku urodziła się znakomita francuska klacz Coronation V, która wygrała w Anglii Queen Mary Stakes, a we Francji Prix Robert Papin, Poule d’Essai des Pouliche (łeb w łeb z Galgalą) oraz Prix de l’Arc de Triomphe. Była doskonała na dystansach od 5 do 12 furlongów (1000-2400m). Uważano, że to inbred 2 x 2 na ogiera Tourbillon uczynił z niej wybitną klacz wyścigową. Niestety, prawdopodobnie w wyniku depresji inbredowej, pomimo starań hodowców przez 14 lat nie udało się uzyskać od niej ani jednego źrebięcia. Co ciekawe, kojarzenie powtórzono kilkukrotnie, lecz ani pełny brat klaczy Coronation V (Arlal), ani żadna z ich trzech pełnych sióstr (Toladilla, Djeralda II i Ormara) nie powtórzyły sukcesów Coronation V. Djeralda II wygrała tylko raz we Francji i dwa razy zajęła płatne miejsce, za to dała sześć źrebiąt, z których troje biegało i wygrało. Ormara nie biegała wcale, dała również sześć źrebiąt, spośród których czworo biegało i wygrało, a najlepszym jej synem był Locris (po Venture), który po dobrej karierze wyścigowej w Europie, w Brazylii sprawdził się doskonale jako reproduktor.
Ciekawy jest również przykład ogiera Danzig, w przypadku którego obawiano się, że jego słabe zdrowie może powodować problemy występujące przy inbredowaniu na tego reproduktora. Potęgowanie tej cechy poprzez hodowlę w pokrewieństwie mogłoby mieć katastrofalne skutki dla zdrowotności potomstwa. Okazało się jednak, że przychówek Danziga miał lepsze zdrowie niż ojciec – z jego 1075 potomków 78% wyszło do startu, 62% potrafiło zwyciężyć, 19% wygrywało w gonitwach stakes, a 4% gonitwy Grupy 1. Obecnie na świecie pogłębia się tendencja zgłaszania coraz większej liczby klaczy do stanówki jednym ogierem, przez co taki wynik tego ogiera raczej nie jest dziś do powtórzenia, bo nieco słabsze matki „rozwadniają” procent zwycięzców w ważnych wyścigach. Opisywane sukcesy Danziga jako reproduktora spowodowały, że hodowcy zapragnęli wzmocnić jego oddziaływanie na potomków poprzez zastosowanie inbredu. Był on dość często stosowany w Anglii i Irlandii. Głównymi sukcesorami rodu Danziga są jego synowie Danehill i Green Desert. Wśród dwudziestu najlepszych ogierów w Anglii i Irlandii jest 4 synów og. Green Desert i 4 synów og. Danehill. Zarówno pierwszy jak i drugi nie miał żadnych problemów zdrowotnych, które tak nieszczęśliwie wpłynęły na karierę wyścigową ich ojca. Obecnie coraz częściej spotyka się obu synów Danziga w rodowodach dzielnych wyścigowo koni. A wszystko zaczęło się w sierpniu 2008 roku, kiedy dwóch wnuków Danehilla - od babek po Green Desert (inbred 3 x 4) wygrało Gimcrack Stakes G2 i Prix Morny G1. Wkrótce przyszły kolejne sukcesy koni inbredowanych na Danziga i to nie tylko w Europie, ale i w Australii. Schemat łączenia krwi Danziga podany wyżej okazał się jak dotąd bardziej skuteczny, niż ten z og. Green Desert w górnej (ojcowskiej) części rodowodu i z Danehillem w dolnej.
Oczywiście inbredowanie na Danziga nie odbywa się tylko poprzez Green Desert i Danehilla. Innym dzielnym synem tego ogiera jest Chief’s Crown. Klacze po synach Chief’s Crown - Grand Lodge i Be My Chief dawały zwycięzców wyścigów grupowych z Danehillem i jego synami, głównie w Australii i Azji. W przyszłości można się spodziewać większej liczby takich przykładów.
Inbred u współczesnych koni
Wróćmy na chwilę do ogiera Desert King. Jak wspomniałam, był on zinbredowany 3 x 3 na Northern Dancera. Tak bliski inbred wywoływał wiele wątpliwości w środowisku, więc hodowcy Desert Kinga mieli poważny problem ze sprzedaniem go jako młodego konia. Szczęśliwie, jego kariera wyścigowa przebiegła bardzo dobrze - wygrał trzy gonitwy G1 (w tym Irlandzkie Derby i Irlandzkie 2000 Gwinei) oraz jedną gonitwę G3, a także zajął płatne miejsca w dwóch gonitwach G1 i jednej G3. Można zatem uznać, że w tym przypadku ryzyko opłaciło się. W hodowli, natomiast, Desert King lepiej sprawdził się w Australii i Nowej Zelandii niż w Europie.
Innymi ogierami o tak bliskim inbredzie na Northern Dancera są m.in. Holy Roman Emperor (Ire), w sezonie 2010 stanowiący za 17.500 € i Rock Of Gibraltar (Ire), stanowiący za 22.500 €. Spośród ogierów kryjących w Polsce, najsilniej zinbredowany na Northern Dancera (2m x 3f) jest należący do SO Łąck Royal Court (Ire), który w Wielkiej Brytanii wygrał m.in. Robert Sice Memorial July Trophy Stakes (LR) i Ormonde Stakes (G3), zaś w Great Voltigeur Stakes (G2) był trzeci. W Polsce w 2009 roku uplasował się na 9 miejscu w tabeli ojców matek.
Istnieją także doskonałe klacze matki, ale mniej się o nich słyszy, gdyż ze względów fizjologicznych nie mogą być używane w hodowli tak szeroko jak ogiery, zatem inbred na nie jest rzadziej spotykany. W tej chwili chyba najczęściej spotkać można konie zinbredowane na Natalmę (np. Danehill (3m x 3f)) lub na Special (np. Henrythenavigator (4m x 4f)). Ogierem stanowiącym w naszym kraju, zinbredowanym na Natalmę oraz jej matkę Almahmoud jest Roulette (GB):
Natalma – 4f x 4m
Native Dancer – 4m, 5f x 5f
Almahmoud – 5f, 5f x 5f
Roulette na 16 startów wygrał 8, a cztery razy zajął płatne miejsce. W 2009 roku był 10 w tabeli ojców koni pełnej krwi. Jego wybitnym synem okazał się San Moritz zinbredowany na Natalmę (5f, 5m x) i na Bold Rulera (x 5m, 5m).
San Moritz wygrał m.in. Derby, Nagrodę Rulera oraz St. Leger i jako Trójkoronowany otrzymał tytuł Konia Roku 2007.
Hodowcy koni pełnej krwi angielskiej od lat szukają złotego środka pozwalającego osiągnąć możliwie duży postęp hodowlany. Kluczowa zasada, która im niezmiennie przyświeca, to „Kojarzymy by utrwalić typ, krzyżujemy by utrzymać wigor”. Jak widać, nie taki inbred straszny, jak go malują i warto opierać się na sprawdzonych rozwiązaniach. Niestety, nie ma jednej, prostej recepty na sukces. Prawda jest taka, że predyspozycje genetyczne mogą pomóc, ale przecież „sam papier nie leci”. W dużej mierze decydujące są takie czynniki jak warunki odchowu źrebięcia, żywienie, trening i wiele innych, a wśród nich szczęście.
Źródła:
Na zdjęciu: Służewiecki padok w połowie lat 60-tych XX wieku.