Gratulujemy tegorocznym zwycięzcom, przypominając ostatnie dwie dekady najważniejszej porównawczej gonitwy sezonu.
Minione sześć lat należało do trzylatków. W sezonach 2013 – 2017 zwyciężali zdobywcy Błękitnej Wstęgi: Patronus (ostatni triumfator krajowej hodowli), Greek Sphere (IRE) – pauzująca wskutek kontuzji od zakończonej sukcesem batalii w pierwszą niedzielę lipca (!), absolutnie bezkonkurencyjny Va Bank (IRE), a także dominujące w swoich rocznikach Caccini (FR) i Bush Brave (IRE). Wprawdzie przed rokiem niespodziewanie wygrała Rain and Sun (FR), która podobnie jak Tulipa (wygrała w 2003 roku) i Night Express (pierwszy w nietypowym sezonie 2006) dwulatką w ogóle nie wyszła do startu, ale wobec tak zdecydowanej dominacji derbistów, nie dziwił fakt, że faworytką publiczności była NEMEZIS (2:1).
Bilans minionych 20 lat jest wprawdzie korzystniejszy dla starej gwardii – 11 do 9, ale nieznacznie. Wygląda więc na to, że kilogram wagi wieku derby-generacji (we wrześniu 55 kg, w październiku 56kg – klacze 2 kg zniżki z tytułu płci), o który trenerzy zwykli toczyć boje przy ustalaniu rocznego kalendarza, wcale nie odgrywa tu decydującej roli. W październiku wygrywały przecież trzyletnie: Dżamajka (2000), Intens (2011) – w rekordzie toru i gonitwy (2’40.3”), a także wspomniane już Greek Sphere i Caccini. Z kolei we wrześniu sukcesy odniosły: gość z Niemiec, prawdziwy internacjonał 8-letni Caitano (GB) w 2002 roku, 5-letni szwedzki Equip Hill (SWE) w sezonie 2007, a także 6-letni Hipoliner w 2009 roku oraz czterolatki Dancing Moon (2010) i Camerun (2012). Zatem rezultat porównania roczników zdawał się być sprawą otwartą i numerem dwa w ocenie publiczności został lider starej gwardii - FABULOUS LAS VEGAS (7:2).
Wyhodowana w Jaroszówce trzyletnia Kombinacja (nr 5) pod uradowanym dżokejem Emilem Zaharievem pokonuje trenowanego we Francji 6-letniego ogiera Laveron (GB) pod dżokejem Kevinem Woodburnem oraz swoją rówieśniczkę stubnieńską Deklinację (nr 7) dosiadaną przez kandydatkę dżokejską Grażynę Bartol w Wielkiej Warszawskiej 2001 roku. 30 września czwarty kończył reprezentant Czech – pięcioletni Ray of Light (IRE), a piąty jego rówieśnik moszniański Galileo. Bez miejsca pozostały: przygotowywany w Niemczech faworyt publiczności - trzyletni Onkel Tom (GER), trenowany na Słowacji, drugi w tamtejszym Derby i pierwszy w St.Leger w Bratysławie 3-letni kraśnieński Nagar oraz rok starszy Fujimori (FR) i gość zza zachodniej granicy 9-letni Galtee (IRE). Jak widać w 9-konnym polu było aż 5 koni (w tym jeden polskiej hodowli) trenowanych zagranicą. Mimo to na miejscach 1, 3 i 5 zameldowały się na celowniku folbluty wyhodowane nad Wisłą. Fot. Włodzimierz Sierakowski.
Jesień to dobry czas dla klaczy, które w latach 1999-2018 wygrywały Wielką Warszawską pięciokrotnie. Oprócz już wymienionych, także Kombinacja w 2001 roku dokonała tej trudnej sztuki, w dodatku ledwie tydzień po nieudanym występie w Preis von Europa G1 w Kolonii i co godne podkreślenia - w międzynarodowej konkurencji. Wałachy biły rywali trzykrotnie - wspomniane Equip Hill i Night Express oraz niemiecki Vishnu (GER) w 1999 roku, co nie było jednak największą niespodzianką ostatnich 20 edycji wyścigu, choć liczono go dopiero w ósmej kolejności. Szóstą grą „z góry” były Rain and Sun, Tulipa i Merlini, ale najbardziej sensacyjnym triumfatorem Wielkiej Warszawskiej został w sezonie 2004 San Luis – ostatnia, jedenasta gra! Charakterny syn Dixielanda (wygrał w 1980 roku z miejsca do miejsca, deklasując na mocno elastycznym torze bardzo silnych przeciwników, co wspominane jest do dzisiaj!) i wnuk Sonory (po walce na finiszowej prostej pokonała w 1982 roku prowadzącą od startu Kresydę) jako jedyny w analizowanym okresie potrafił zwyciężyć dwukrotnie (w 2005 był już faworytem) i tyleż razy kończył drugi (2006-2007).
Finisz Wielkiej Warszawskiej w 2008 roku. Od prawej: ostatecznie dwunasta Mavera (dż. Jerzy Ochocki), ósmy Kalmar (dż.William Mongil), zasłonięty siódmy Hipoliner (dż. Anton Turgaev), zwycięski Merlini (dż. Per-Anders Graberg), z tyłu jedenasty Kornel (pr. dż. Freddie Tylicki), czwarty siwy Ruten (dż. Sergiej Vasyutov), za nim trzynasty Kto Zaś (dz. Jiri Palik), obok dziewiąty San Luis (dż. Piotr Krowicki), środkiem toru dziesiąta Masai Moon (dż. Wladimir Panow), drugi Jovellanos (dż. Emil Zahariev), piąta Inca Dancer (dż. Piotr Piątkowski), szósta Golden Line (dż. Victor Popov) i trzecia Princess of Leone (dż. Aleksander Reznikov). Fot. Witek Sudoł.
A faworyci zwyciężali siedmiokrotnie w minionych 19 sezonach (w 2006 roku nie przyjmowano zakładów wzajemnych), natomiast goście z zagranicy w trzech z sześciu edycji, w których brali udział (1999-2003 i 2007). Raz, za sprawą 5-letniego ogiera Merlini w 2008 roku, pierwszy minął celownik koń zgłoszony w terminie dodatkowym, ale właściciele wyjątkowo rzadko podejmowali takie ryzyko. Tym razem dotyczyło to 7-letniego siwego wałacha COSMIC CITY (GB) – liczonego (9:1) w czwartej kolejności, podobnie jak niegdyś Hipoliner, Dancing Moon i Greek Sphere. Ten doświadczony, rywalizujący z powodzeniem na trawie i bieżniach „na każdą pogodę”, waleczny, dość łatwy do jazdy (zwykle prowadzi lub galopuje blisko czoła), dobrze noszący wagę, bardzo solidny i utrzymujący się w formie stayer, zapewnił tym samym (po długiej przerwie) międzynarodowy charakter gonitwie.
A rozgrywka zapowiadała się wyjątkowo emocjonująco, bowiem gros uczestników (na liście startowej znalazło się ostatecznie 11 koni) zdawało się mieć realne szanse na udział w podziale puli nagród - 220.500 złotych (w tym 126.000 złotych dla zwycięzcy). Warto przypomnieć, że w czasach, gdy wyścig sponsorowały Browary Dolnośląskie PIAST (1999-2000), a także w sezonie 2001 triumfator otrzymywał 230.000 złotych, a pula nagród przekraczała 400.000 złotych!
Trzecią kandydatką do zwycięstwa publiczność uczyniła regenerującą siły od Oaks PRIDE OF NELSON (7:1). Klacz ruszyła w dystans 2600 metrów z numerem 5, podobnie jak zwycięzcy sprzed lat – Kombinacja, Hipoliner i Camerun. Ale zanim otworzyły się drzwiczki start-maszyny konie prezentowały się na padoku. Nemezis imponowała spokojem, choć wydawała się być nieco „bez błysku”. Fabulous Las Vegas też potrafił wyglądać lepiej. Pride Of Nelson – prezentowała się troszkę zbyt lekko, Height of Beauty – tym razem nad wyraz opanowana, pozostałe - zdecydowanie w porządku, natomiast wyjątkowo dobrze – Plontier, który zdaniem większości obserwatorów miał za zadanie liderować Salasamanowi.
GONITWA była surowym sprawdzianem (tor elastyczny 3.4) i bardzo ciekawym widowiskiem, chociaż pozbawionym zaciętej rywalizacji trwającej do ostatnich metrów. Niespodziewanie to Salasaman podążył za liderującym Nemezis Dominerem, dość szybko zmieniając go na prowadzeniu. Uciekinierów dogoniły przed wejściem w ostatni zakręt Nemezis z Cosmic City oraz podążająca w dystansie śladem swojej rówieśniczki Pride Of Nelson. Tu też zaczął odpadać Dominer. Tempo „na powrocie” wyraźnie spadło. Z dalszych miejsc przesunęły się bliżej czoła Plontier i Fabulous Las Vegas. Przed wyjściem na prostą siły opuściły Salasamana. Dobrą pozycję miała Pride Of Nelson, natomiast dżokej Nemezis ją stracił i miał wyraźne kłopoty z równowagą. Na prostej dość szybko przodownictwo objęła Pride Of Nelson przed Fabulousem Las Vegas, zarzucającym się nieco Plontierem i Nemezis. Przyspieszeniem nie dysponuje Cosmic City, więc ostatecznie musiał zadowolić się najniżej premiowaną lokatą, którą obronił przed Height of Beauty. Fabulous Las Vegas nie był tego dnia tak błyskotliwy, jak zwykle i kończył czwarty. Plontierowi brakuje talentu rówieśniczek, ale jego trzecie miejsce było dużą niespodzianką in plus. Klasa zapewniła Nemezis drugą nagrodę, jednak niekwestionowaną bohaterką była Pride Of Nelson, która sprawiła kapitalny prezent imieninowy swojemu dżokejowi Michalowi Abikowi. Radości nie krył trener Piotr Piątkowski, a powody do wielkiej dumy mieli właściciele triumfatorki – Sabina i Salih Plavac. Uroczysta, pełna pozytywnych emocji dekoracja w padoku dopełniła udanego, sportowego widowiska.
Zdjęcie facebook / Tor Wyścigów Konnych Służewiec.
Zinbredowana 5x5x3 na og.Northern Dancer PRIDE OF NELSON (FR) jest córką dzielnego MOUNT NELSON (GB) (Rock of Gibraltar – Independence po Selkirk), który dwulatkiem wygrał we Francji milerskie Criterium International G1, rok później biegał tylko raz (bez powodzenia), a czterolatkiem sięgnął po Eclipse St. G1 na 2000m w Anglii. Od 2017 roku rezyduje w Irlandii, w Boardsmill Stud, gdzie wizytowaliśmy go (wraz z właścicielami zdobywczyni Wielkiej Warszawskiej) w styczniu tamtego roku. Cena stanówki powoli acz systematycznie rośnie, bo reproduktor ten dobrze radzi sobie w stadzie zarówno w roli ojca (w tym także koni National Hunt), jak i ojca matek. Dzielna trzylatka na aukcji Arqany kosztowała roczniaczką 5.000 €. Jej matka ALFREDA (GB) (Unfuwain – Diotima po High Estate) wygrała wyścig, a wcześniej dała wałacha Fylarchos (po Muhtathir), który potrafił być trzeci w Listed na 2000m na torze Saint-Cloud. Babka – Diotima zwyciężała trzykrotnie i była druga we francuskim Listed dla klaczy na 2300m. Niezwykle cenną jest obecność w rodowodzie Pride Of Nelson ogiera UNFUWAIN (USA) (Northern Dancer – Height of Fashion po Bustino), a z rodziny pochodzi m.in. dobrze znany nie tylko w naszej części Starego Kontynentu świetny sprinter OVERDOSE (GB) (Starborough – Our Poppet po Warning).
Pride Of Nelson (FR) pod dżokejem Michalem Abikiem w drodze po żółto-czerwoną szarfę Wielkiej Warszawskiej 2019. Fot. facebook / Tower-racing.
Na pierwszych trzech miejscach uplasowały się trzylatki. Na pierwszych dwóch – klacze. Która z nich zdobędzie tytuł „Koń Roku 2019”? Nemezis ma w dorobku trzy wygrane w kategorii A (Derby, Oaks, SK Krasne), w tym dwa klasyki i szarfę kategorii B (Soliny). Jej tegoroczny bilans uzupełniają druga lokata w Wielkiej Warszawskiej (był to jej siódmy występ w tym roku i dziewiąty w karierze) oraz trzecie miejsca w Memoriale Tomasza Dula i Nagrodzie Irandy. W bieżącym handicapie generalnym wyceniana jest o pół kilograma niżej od rywalki, a w bezpośrednich pojedynkach prowadzi 2 do 1. Pride Of Nelson trzykrotnie zwyciężała w kategorii A (Wiosenna, Iwna, Wielka Warszawska), w tym raz w klasyku i ustanowiła rekord bieżni na 2200m (2’13.4”). Teraz (prezentowała się publiczności po raz piąty w tym sezonie i ósmy w karierze) pokazała, że wcale nie straszna jej elastyczna bieżnia, bo o sukcesie decydują zwykle talent i forma, a nie preferencje dotyczące podłoża. W Oaks kończyła druga, a w Derby trzecia. Zdania będą zapewne podzielone, a rezultat zależny od składu jury i przyjętych kryteriów. Bez względu na wynik, obie klacze pokazały, że przyspieszenie to ich olbrzymi, jeśli nie największy atut i że dominują nie tylko w roczniku, ale też w dystansowej rywalizacji z końmi starszymi.
Zdjęcie tytułowe: facebook / Tor Wyścigów Konnych Służewiec.