Przedstawiamy referat Marcina Schirmera z wrześniowego, jubileuszowego Sympozjum.
Początki
Hodowla koni w Polsce liczy sobie tyle lat co historia Polski. Wierzchowiec od zawsze, tj. od czasów udomowienia, towarzyszył ludzkości w jego życiu. Służył nie tylko do pracy, transportu i walki, ale często był także najwierniejszym przyjacielem człowieka, czego dowodem są liczne wspomnienia i relacje. O popularności koni w Polsce w czasach I Rzeczpospolitej najlepiej świadczy fakt, że gdy w 1745 roku ukazała się pierwsza polska encyklopedia „Nowe Ateny” autorstwa Joachima Benedykta Chmielowskiego, to definicja konia brzmiała następująco: „Koń jaki jest, każdy widzi”. Po prostu autor uznał, że opis tego zwierzęcia, powszechnie występującego i znanego każdemu, był zbędny.
Kresowe stadniny Arabów
Nie jest dziś możliwe do ustalenia jakie konie były używane w czasach staropolskich. Ze względu na ekspansję Polski na wschód oraz fakt prowadzenia wojen z Tatarami i Turkami, w wojsku zapewne dominował typ konia orientalnego. Nadawały się one najlepiej do ciężkiej służby ze względu na swoją wytrzymałość i odporność oraz nieduże wymagania żywieniowe - możliwość wypasu na rozległych stepach (dzikich polach). Nie bez znaczenia był także fakt dużej ich dostępności, zarówno z własnych hodowli na dalekich kresach, jak i od sąsiadów. Od Turków pozyskiwano pustynne araby, które służyły jako reproduktory we własnych stadninach. Pierwszy udokumentowany zapis o hodowli koni czystej krwi arabskiej pochodzi z czasów króla Zygmunta Augusta, a więc z XVI wieku. Król utrzymywał stadninę takich wierzchowców w Knyszynie niedaleko Białegostoku. Jednak skala hodowli arabów, które uważane są za najstarszą rasę i które traktowane były wówczas jako cenna zdobycz, była niewielka.
Dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku odnotowujemy wzrost ilości koni czystej krwi i zakładanie nowych stadnin. Stało się tak za sprawą polskich magnatów posiadających swoje rozległe majątki na dalekich kresach Rzeczpospolitej. Za początek zorganizowanej hodowli przyjmuje się rok 1778, kiedy to Franciszek Ksawer hr. Branicki z Białej Cerkwi założył stadninę w Szamrajówce, jednym ze swoich chutorów. W tych czasach przedstawiciele kresowej arystokracji wysyłali swoje misje, bądź sami udawali się na Bliski Wschód, w celu zakupu orientalnych wierzchowców. Podczas takich wizyt poznawano tamtejsze hodowle i nawiązywano znajomości, które owocowały kolejnymi transakcjami. Przywożone przez nich araby stawały się zaczynem tworzonych stad, budując hodowlę koni czystej krwi. Z czasem wśród rodzimych elit wykształciła się wręcz moda na takie wierzchowce. Wyprawy te, niezwykle trudne i trwające nieraz po wiele miesięcy, owiane zostały legendą, wiele z nich zostało opisanych w pamiętnikach i wspomnieniach. Jedną z pierwszych była podróż koniuszego Kajetana Burskiego, związanego z rodziną ks. Sanguszków i Wacławem hr. Rzewuskim.
Emir Wacław Rzewuski. Fot. pl.wikipedia.org
Ale najbardziej znany był niewątpliwie właśnie sam Wacław Seweryn hr. Rzewuski, zwany Emirem. Po raz pierwszy wyprawił się na Bliski Wchód w celu nabycia arabów w roku 1817. Później podróżował tam jeszcze wielokrotnie. W latach 1818-1820 przebywał w Stambule, Trypolisie i Damaszku, skąd podejmował regularne wyprawy na pustynię. Podczas tych eskapad zagłębił się w nieznane dla białego człowieka regiony, poznając tamtejszą kulturę i obyczaje. Nabył także wiele cennych wierzchowców, które sprowadził do kraju. Jego śladem ruszyli inni przedstawiciele arystokracji kresowej dzięki czemu populacja koni zwiększyła się znacznie, zaczęły powstawać nowe stadniny. W sumie Emir zakupił ponad 130 koni rasy kuhailan, zarówno dla siebie jak i na zlecenie cara Aleksandra I. Do tych ekspedycji był dobrze przygotowany, nie tylko jako hodowca, ale także jako oficer kawalerii. Ponadto był członkiem kilku europejskich akademii nauk i władał językiem arabskim i tureckim. Pozostawił po sobie spisane po francusku wspomnienia, własnoręcznie ilustrowane pt. „O koniach wschodnich i wywodzących się z ras orientalnych”. Stanowią one nie tylko kompendium wiedzy na temat koni arabskich, ich anatomii i hodowli, ale także barwny opis arabskiego świata, jego obyczajów, kultury i przyrody. Zapiski, zdeponowane w formie rękopisu, opatrzone krytycznym komentarzem, zostały współcześnie wydane.
Na terenie kresów południowych, szczególnie Podola, Wołynia i Kijowszczyzny, znajdowało się wiele majątków, w których hodowano konie arabskie. Najbardziej znane takie ośrodki w XIX w. to: Sławuta książąt Sanguszków ze stadninami w Chrustówce i Gumniskach, Antoniny hrabiów Potockich, Biała Cerkiew hrabiów Branickich, czy Jezupol i Jarczowce hrabiów Dzieduszyckich. Rozległe i żyzne stepy umożliwiały chów zwierząt na wolnym powietrzu, a warunki jakie stwarzano hodowanym tam Arabom cechował wręcz niebywały przepych: olbrzymie i eleganckie stajnie wyposażone w marmurowe żłoby, kryształowe lustra czy wschodnie kobierce były w stajniach na porządku dziennym.
Roman Sanguszko z Gumnisk z ulubionym swym arabem Achmetem.
Cały ten świat uległ zagładzie po wybuchu rewolucji bolszewickiej. Kresy spłynęły wówczas krwią, podburzona tłuszcza i zrewoltowane oddziały maruderów paliły i mordowały bez opamiętania. W listopadzie 1917 r., jak opisano to w księdze stadnej „Przestała istnieć sławna stadnina w Chrestówce, rozgrabiona przez hordy bolszewickie w roku 1917. Przestała istnieć wraz ze wspaniałą rezydencją polską na kresach Sławutą, na której gruzach, wierny do ostatka swej ziemicy, zginął nie szczędzony przez dzicz bolszewicką, ponad osiemdziesięcioletni starzec – Roman ks. Sanguszko”. Z kolei w Białej Cerkwi w 1918 r. ponad sześćdziesiąt klaczy arabskich zostało rozstrzelanych jako „końska arystokracja”. W tym samym roku palono, a wcześniej rozgrabiono majątek Antoniny.
Królestwo Polskie
Lata rozbiorów i wojen napoleońskich spowodowały niebywałe zniszczenia ziem polskich. Ucierpiały nie tylko ludzie i zabudowania, ale także kraj został ogołocony z koni, podlegających rekwizycjom przez wszystkie strony konfliktu. Początkowo nie było żadnych urzędowych uregulowań dotyczących hodowli koni, która pozostawała całkowicie w rękach prywatnych.
Stajnia pod zegarem w Janowie Podlaskim
Dopiero w 1817 r. została założona, istniejąca do dziś, pierwsza państwowa stadnina i stado ogierów w Janowie Podlaskim. Janów słynie ze swoich arabów, ale hoduje się tam także konie półkrwi - angloaraby. Powstała ona z inicjatywy Polaków, ale przy zgodzie cara, któremu zależało na odtworzeniu populacji koni po wojnach napoleońskich. Dyrektorem Stad i Stacyj Stadnych w Królestwie Polskim, któremu podlegał także Janów, został Aleksander hr. Potocki z Wilanowa. W sezonie rozpłodowym tamtejsze ogiery rozsyłane były do stacji kopulacyjnych w celu pomnażania i ulepszania pogłowia koni. Potocki, jak i jego pełnomocnicy, wielokrotnie jeździli do Anglii, gdzie zwiedzali tamtejsze stadniny i zapoznawali się tamtejszymi metodami hodowli oraz dokonywali zakupów materiału zarodowego. Wyspiarze przodowali wówczas w rozwoju rolnictwa, które było najnowocześniejsze na świecie. Do Albionu pielgrzymowali po naukę wszyscy ci, którzy chcieli wdrażać tamtejsze wzorce w swoich krajach.
Jednak pomimo podejmowanych starań rząd carski był przeciwny rozwojowi stadnin, aby nie stwarzać lokalnych rezerw mobilizacyjnych na wypadek powstania. Konie na potrzeby armii kupowane były jedynie na Ukrainie i w głębi cesarstwa, skąd przypędzano je na teren Królestwa.
Wyścigi konne - początki
Przyjmuje się, że pierwszy wyścig konny w Polsce odbył się 17 lutego 1777 roku, kiedy to na trasie Wola - Zamek Ujazdowski w Warszawie ścigały się wierzchowce pisarza koronnego Kazimierza hr. Rzewuskiego i posła angielskiego sir Charlesa Whitwortha. Wyścig był wynikiem zakładu, wygrała klacz Polaka, która pokonała dystans w 11 minut. Upadek państwa i zniszczenia kraju uniemożliwiły wprowadzenie regularnych wyścigów.
Na początku XIX wieku moda na organizowanie takich zawodów przyszła z Anglii. W wyniku długotrwałych krzyżówek wyhodowano tam konia pełnej krwi angielskiej, specjalną rasę konia sportowego przeznaczonego na wyścigi. Folbluty były to najszybsze wierzchowce na świecie, charakteryzujące się budową ciała umożliwiającą szybki i wytrwały galop. W Anglii zaczęto prowadzić także księgi stadne, w których dokumentowano pochodzenie zwierząt. Pierwsza połowa XIX wieku to okres intensywnego rozwoju wyścigów konnych, które zyskały znaczną popularność w całej Europie. Zaczęły także powstawać stowarzyszenia zrzeszające hodowców i organizujące wyścigi oraz propagujące prawidłową hodowlę koni.
Zygmunt Kurnatowski
Na ziemiach polskich pierwszą taką organizacją było zarejestrowane w Poznaniu w 1839 roku Towarzystwo ku ulepszaniu chowu koni i bydła w Wielkim Księstwie Poznańskim. Podobna inicjatywa w Warszawie długo musiała czekać na zgodę władz. Wreszcie w 1841 roku została wydana i utworzono Towarzystwo Wyścigów Konnych i Wystawy Zwierząt Gospodarskich w Królestwie Polskim, które odgrywało wiodącą rolę na ziemiach polskich. Pierwszym prezesem został gen. Zygmunt Kurnatowski. W rok później na terenie Galicji postało Towarzystwo Wyścigowe we Lwowie. Wszystkie te stowarzyszenia zrzeszały środowisko ziemian i arystokracji, i z ich inicjatywy były zakładane. Hodowla koni była zajęciem pracochłonnym i długofalowym, wymagała dużych obszarów na pastwiska i znacznych nakładów finansowych. Dlatego możliwa była jedynie w majątkach ziemskich.
Jan Ursyn Niemcewicz
Pierwsze wyścigi konne w Warszawie miały miejsce 20 i 21 czerwca 1841 roku na prowizorycznym torze wybudowanym na Polach Mokotowskich, w okolicach dzisiejszej ulicy Polnej. Było to wówczas teren poza granicami miast, na którym odbywały się manewry woskowe. Jego zaletą był duży obszar i dobry dojazd. Wzięło w nim udział 19 koni w czterech gonitwach, reprezentujących zarówno stadniny państwowe jak i prywatne. Początkowo wyścigi rozwijały się powoli, urządzano je zaledwie przez 2-3 dni w roku, a pula nagród była niewysoka. Dopuszczalne były zakłady pieniężne pomiędzy widzami, który koń wygra, ale nie miały one zorganizowanego charakteru. Ówczesne gonitwy można podzielić na trzy kategorie: dla koni „czystej krwi”, dla koni „rodu poprawnego” i „włościańskie”. Z czasem zaczęto organizować zawody dla jeźdźców - amatorów, nazywane gentlemeńskimi oraz gonitwy z przeszkodami tzw. steeple-chase. Stopniowy wzrost popularności wyścigów odnotowujemy po połowie wieku. Związane to było z rozbudową rodzimych stadnin, których właściciele zaczęli inwestować w rozwój hodowli, sprowadzając cenny materiał zarodowy z zachodniej Europy. Najważniejsi właściciele stadnin w tym okresie to: Ludwik hr. Krasiński z Krasnego, Ludwik Grabowski z Sernik, Jan Ursyn Niemcewicz ze Skoków i Władysław Wodziński z Kterów.
Ludwik hr. Krasiński
Niestety w 1861 roku, w związku z zaostrzającą się sytuacją polityczną, która niebawem doprowadziła do wybuchu powstania styczniowego, carskie władze wprowadziły zakaz organizowania gonitw. Został on zniesiony dopiero po opanowaniu sytuacji cztery lata później. W tym czasie Warszawa była miastem prowincjonalnym o ograniczonych możliwościach rozwoju. Toteż polskie konie zaczęły brać udział w wyścigach organizowanych w głębi Rosji, w Carskim Siole koło Petersburga i w Moskwie. Jednocześnie hodowcy rosyjscy wystawiali swoje konie w stolicy. Zniesienie autonomii Królestwa po powstaniu skutkowało podporządkowaniem kwestii hodowli koni i wyścigów bezpośrednio Petersburgowi. Polacy nie mogli pełnić kierowniczych funkcji, jedynie stanowisko wiceprezesa. W 1867 roku został nim Maurycy hr. Potocki z Jabłonny. Wyścigi rozwijały się powoli. W roku były zaledwie 3-4 gonitwy, w których startowało 20-39 koni. Stopniowo zaczęto wprowadzać gonitwy klasyczne oparte na wzorcach angielskich. Najstarsza z nich to gonitwa Produce, czyli Przychówku, wprowadzona w 1865 oraz Cesarska rozgrywana od 1868 roku. Dopiero później wprowadzono, rozgrywane do dziś wyścigi Derby - w 1896 roku i Rulera w 1911.
Maurycy hr. Potocki
W tym czasie na masową skalę zaczęto zatrudniać trenerów i jockeyów sprowadzanych z Anglii. Uważano, że tylko oni potrafią przygotować odpowiednio konie. Pomimo od dawna zakorzenionej w Polsce sympatii do arabów, wyścigi zostały zdominowane przez folbluty. Były one szybsze i bardzie nadawały się do przeprowadzania gonitw. Hodowla koni pełnej krwi stopniowo stawała się coraz bardziej profesjonalna, do której niezbędna była fachowa wiedza. Stajnie, wymagające dużych nakładów, prowadzone były przede wszystkim przez arystokrację i zamożne ziemiaństwo. Później dołączyli do nich wzbogaceni przemysłowcy i finansiści. Utrzymanie stadnin, jakkolwiek kosztowne, było bardzo prestiżowe i świadczyło o pozycji właściciela w towarzystwie. Starannie dobierano materiał zarodowy, studiowano rodowody koni, zakładano księgi stadne, wprowadzono profesjonalny trening. To był klucz do postępu i warunek sukcesu. Konie biegające w wyścigach pochodziły głównie z hodowli krajowej, ale celem ulepszenia rasy sprowadzano ogiery - reproduktory z zagranicy, głównie z Anglii. Jednocześnie wysyłano cenniejsze klacze za granicę celem pokrycia przez najlepsze ogiery. Wprowadzano tym sposobem cenną krew najlepszych koni zachodnioeuropejskich i uzyskiwano wartościowe potomstwo, wywodzące się od zwycięzców wielu gonitw. Organizujące gonitwy Towarzystwo Wyścigów utrzymywało się ze składek członkowskich, sprzedaży biletów wstępów i programów oraz dotacji. Zakłady wzajemne, jakkolwiek obecne, miały jedynie charakter towarzyski i nie były źródłem przychodów. Ale to się miało wkrótce zmienić.
Program wyścigowy z 1870 roku
Wprowadzenie totalizatora.
W 1879 roku wiceprezesem Towarzystwa został młody i energiczny August hr. Potocki z Jabłonny, który podjął się reorganizacji wyścigów. Przełomową decyzją było wprowadzenie rok później uchwały dotyczącej organizacji totalizatora. Profesjonalne usługi bookmacherskie znane były na zachodzie, gdzie upowszechniły się w drugiej połowie XIX wieku. Polegały one na pobieraniu stawek z tytułu zawieranych zakładów przez wyspecjalizowane placówki, które także wypłacały wygrane. Do tej pory na warszawskim torze zakłady wprawdzie także odbywały się, ale miały wyłącznie charakter dżentelmeński, fundowano także prywatne nagrody. Wprowadzenie zawodowego totalizatora to był przełom, który spowodował znaczne zwiększenie puli nagród, a co za tym idzie wzrost zainteresowania wyścigami przez publiczność i hodowców.
Wkrótce podwojeniu uległa ilość startujących koni i pula nagród. Koniec XIX to okres gwałtownego rozwoju wyścigów konnych oraz powstawanie zawodowych stajni zajmujących się hodowlą i treningiem koni. W roku 1890 było w Warszawie tylko 8 dni wyścigowych w sezonie wiosennym, podczas którego rozegrano 44 gonitwy, w których udział wzięło 70 koni. Suma wypłaconych nagród wyniosła zaledwie 28.016 rubli, przy czym najwyższa nagroda za zwycięstwo w gonitwie Cesarskiej wyniosła 4 tysiące rubli. Dziesięć lat później były już dwa sezony wyścigowe, wiosenny, liczący 16 dni i jesienny z 15 dniami wyścigowymi. Odbyło się wówczas 257 gonitw, w których startowało 307 koni, a suma wypłaconych nagród wyniosła 377.144 rubli, przy czym najwyższa wynosiła 20 tysięcy rubli. Konsekwencją takiego stanu rzeczy była znaczna rozbudowa trybun, zdolnych do pomieszczenia rosnącej liczby widzów.
Ludwik Grabowski
Wyścigi stały się wielkim wydarzeniem towarzyskim, dostępnym nie tylko dla najbogatszych ale także dla silnie rozwijającego się mieszczaństwa i inteligencji. W tym czasie wybudowano także tor treningowy oraz stajnie i zabudowania zaplecza technicznego. Dotąd konie trenowane były w majątkach i przywożone do Warszawy niedługo przed zawodami. Teraz zaczął upowszechniać się zwyczaj trzymania i trenowania ich na Polu Mokotowskim. Okres przełomu XIX w. aż do wybuchu wielkiej wojny stanowi apogeum rozwoju hodowli koni wyścigowych. Do najważniejszych stadnin prowadzonych przez rodziny ziemiańskie należały: książąt Lubomirskich w Kruszynie, Ludwika hr. Krasińskiego w Krasnem, Ludwika Grabowskiego w Sernikach, Mysyrowicza w Falenicach. Ale profesjonalna hodowla koni przestała być zajęciem wyłącznie ziemiańskim. Własne stadniny zakładali także przedstawiciele nowej burżuazji, finansiści, bankierzy i przemysłowcy, którzy dorobili się majątków w okresie silnego wzrostu gospodarczego, jaki wówczas miał miejsce. Kupowali oni, bądź dzierżawili majątki ziemskie, co dawało im nie tylko prestiż społeczny, a także możliwość oddawania się pasji wyścigów. Do czołowych stajni należały prowadzone przez Henryka Blocha w Łęcznej, Michała Bersona w Lesznie, znanych śpiewaków operowych Jana i Edwarda Reszków, a także Leopolda Kronenberga w Wieńcu.
Leopold Julian Kronenberg
Pomimo intensywnego rozwoju wyścigów konnych w Warszawie, zwłaszcza na przełomie XIX i XX wieku, mokotowskie gonitwy miały charakter prowincjonalny w stosunku do tych organizowanych w Moskwie i Carskim Siole (później przeniesione do Petersburga). W Rosji wcześniej założony został totalizator, co spowodowało znaczne wydłużenie sezonu i wielokrotnie wyższe wygrane. Toteż nic dziwnego, że rodzimym hodowcom wkrótce przestała wystarczać rywalizacja wyłącznie na stołecznym torze. Polscy hodowcy z terenu Królestwa Polskiego postanowili sprawdzić się w rywalizacji z rosyjskimi odpowiednikami i zaczęli wystawiać swoje konie na torach w głębi cesarstwa. Jakkolwiek pierwsze próby były trudne, z czasem polskie konie zaczęły wygrywać coraz więcej wyścigów, także tych najbardziej prestiżowych. Szczególne sukcesy odnosiły stajnie prowadzone przez L. hr. Krasińskiego, L. Grabowskiego, A. hr. Potockiego. L. Kronenberga, W. Mysyrowicza i J. U. Niemcewicza.
Lata 80. XIX w. to okres dominacji polskich koni, które w tym czasie zdobyły większość nagród. Hodowla koni stała się bardzo poważnym przedsięwzięciem przynoszącym ich właścicielom, oprócz prestiżu, bardzo duże dochody. W latach 1880-1890 na czele listy wygranych nasze stajnie znalazły się 8 razy, a rosyjskie tylko 3. Podobnie było w przypadku koni, które 6 razy znalazły się na pierwszym miejscu wobec 5 rosyjskich. Na 69 najważniejszych gonitw rozegranych w tym czasie na terenie cesarstwa 44 wygrały polskie konie, a tylko 26 rosyjskie. Pierwsze „Wszechrosyjskie Derby”, rozgrywane w Moskwie w 1886 r. zwyciężyły, idąc łeb w łeb, konie z hodowli L. hr. Krasińskiego Baronet i Good Boy. Powodów tak znaczących sukcesów polskich hodowców było kilka. Klimat nad Wisłą, charakteryzujący się krótszą zimą, wcześniejszą wiosną i większą wilgotnością powietrza, był lepszy dla hodowli koni. Poza tym nasi hodowcy górowali nad rosyjskimi umiejętnościami, organizacją pracy oraz kulturą w prowadzeniu stadnin. Najbardziej znanym koniem w tym okresie był ogier Ruler, pochodzący za stadniny w Krasnem. Startując w Moskwie i Petersburgu ośmiokrotnie zwyciężył najważniejsze tamtejsze gonitwy, m. in.: Produce, Derby i St. Leger, wygrywając ponad 40 tysięcy rubli. Po zakończeniu kariery został reproduktorem, a jego potomstwo długo jeszcze dominowało na wyścigach.
Ogier Ruler
Taka sytuacja nie mogła jednak trwać w nieskończoność. Wkrótce rosyjscy hodowcy, dysponujący znacznie większymi możliwościami finansowymi, a także wsparciem własnego rządu, znacznie rozwinęli hodowlę koni na terenie cesarstwa. Spowodowało to przerwanie polskiej hegemoni, jakkolwiek nasze stadniny ogrywały istotną rolę aż do czasów rewolucji. Z czasem część z nich uległa likwidacji, a rodzimi hodowcy przestawili się na dostarczanie materiału zarodowego i roczniaków do rosyjskich stadnin.
Początek XX w. to także bardzo dobry okres dla toru warszawskiego, który cieszył się coraz większym zainteresowaniem, tak publiczności jak i hodowców. Rosła liczba wyścigowych dni, startujących koni oraz pula nagród. W rekordowym 1903 roku wynosiła ona 414.776 rubli w ciągu sezonu trwającego 39 dni, podczas którego odbyły się 333 gonitwy. Wybuch wojny rosyjsko-japońskiej w 1905 roku i związany z nią kryzys spowodował osłabienie koniunktury, co miało wpływ także na wyścigi. Ich dalszy rozwój powstrzymał kolejny konflikt zbrojny, wielka wojna, która spowodowała wstrzymanie wszelkiej aktywności i całkowicie zmieniła sytuację.
Polscy hodowcy wystawiali swoje konie także na innych zagranicznych torach, szczególnie w Wiedniu, Berlinie i Budapeszcie. Derby w Wiedniu wygrał Przedświt ze stajni Jana hr. Tarnowskiego z Chorzelowa, a później powtórzył to Intrygant z hodowli braci Lubomirskich z Kruszyny.
Intrygant po zwycięstwie w Derby w Austrii
Przed pierwszą wojną wyścigi konne były niezwykle popularne i organizowano je w wielu miejscach na terenie całego kraju. W 1901 r. z inicjatywy Koła Sportowego w Warszawie powstał tor wyścigowy na terenie stołecznych Łazienek. Miał on długość 2200 m, a na jego trasie znajdowały się 24 stałe przeszkody oraz rowy i skarpy. Łazienki były doskonałym miejscem do uprawiania sportów konnych ze względu na ukształtowanie terenu oraz zaplecze w postaci stajni stacjonujących w pobliżu pułków kawalerii. Oprócz wyścigów organizowano tam także różne konkursy sprawnościowe, jak skoki, biegi terenowe i biegi myśliwskie. Zawody hipiczne organizowano tam regularnie aż do wybuchu I wojny światowej.
W Krakowie tor wyścigowy znajdował się na skraju ówczesnego miasta w pobliżu Parku Jordana. Teren był dzierżawiony przez Towarzystwo Międzynarodowe Wyścigów Konnych w Krakowie, które organizowało zawody. W 1916 r. umowa dzierżawna wygasła i tor został zlikwidowany.
Wyścigi konne dużym zainteresowaniem cieszyły się także w Wielkopolsce. W Poznaniu regularne gonitwy odbywały się od końca XIX w. Początkowo organizowało je Towarzystwo ku Ulepszaniu Hodowli Koni, Bydła i Owiec w Wielkim Księstwie Poznańskim, potem od 1880 r. Poznańskie Towarzystwo Wyścigowe. W 1912 r. wybudowany został nowy, bardzo nowoczesny hipodrom, który zajmował powierzchnię 54 ha. Na terenie znajdowały się cztery kryte trybuny i pełna infrastruktura, niezbędna do organizacji zawodów. Pozostałości dawnego toru, nie użytkowane, stoją w Poznaniu do dziś. W 1842 r. powstało Towarzystwo Wyścigowe we Lwowie, które także organizowało gonitwy.
W 1915 r., po zajęciu Warszawy przez wojska niemieckie, wyścigi konne przestały funkcjonować. Większość stajen i stadnin została ewakuowana, na mocy carskich rozporządzeń w głąb imperium, gdzie spodziewano się, że przetrwają zawieruchę. Konie kierowano do Moskwy, Petersburga i Odessy, a także prywatnych majątków położonych na wschodzie. Wprowadziło to duży chaos i utratę części zwierząt, co było spowodowane nie tyle bezpośrednimi działaniami wojennymi, ile problemami w aprowizacji i brakami furażu podczas transportu.
Ocalenie polskiej hodowli koni wyścigowych zawdzięczamy Fryderykowi Jurjewiczowi, przedwojennemu prezesowi Towarzystwa Wyścigów Konnych w Królestwie Polskim. Zgromadził on większość ocalałych wierzchowców, wraz z personelem, na torze w Odessie, gdzie pomimo trwających działań wojennych, dalej były rozgrywane wyścigi. Dopiero wybuch rewolucji bolszewickiej spowodował ich likwidację i zagroził egzystencji stadnin. W 1919 r. Jurjewicz, wobec zagrożenia bolszewickiego, zdecydował się na powrót do kraju wraz z całym taborem, wykorzystując fakt ewakuacji stamtąd polskich oddziałów zbrojnych. Była to wielka i niebezpieczna eskapada, która trwała kilka miesięcy i prowadziła przez tereny Ukrainy i Besarabii do Lwowa i stamtąd dalej do Warszawy. Po drodze trzeba było pokonać Dniestr, na którym zerwany był most i przedostać się przez tereny, na których toczyły się walki. W czerwcu tego roku, pomimo wielu przeszkód, przyprowadził do Warszawy 252 polskie konie, które stały się podstawą przyszłej polskiej hodowli. Niezwłocznie po powrocie podjął działania zmierzające do wskrzeszenia wyścigów w wolnej już Warszawie.
W drugiej RP
Odrodzona Rzeczpospolita była krajem biednym i zrujnowanym. Zacofanie ekonomiczne, spowodowane ponad wiekowymi zaborami oraz zniszczenia wojenne, powodowały że najważniejszą kwestią stawało się zabezpieczenie podstawowych potrzeb społecznych. Dodatkowo na wschodzie toczyła się wojna z bolszewikami, którzy dążyli do przeniesienia rewolucji na zachód Europy po trupie Polski. Pomimo tej niekorzystnej sytuacji nie zaniedbano odbudowy hodowli koni, tym bardziej, że miała ona aspekt także militarny. Armia, a szczególnie kawaleria potrzebowała tych zwierząt, które służyły nie tylko w pułkach jazdy, ale także do transportu w pozostałych formacjach.
Dzięki zaangażowaniu prawdziwych pasjonatów bardzo szybko odtworzono stadniny i przywrócono organizacje wyścigów. Kluczową postacią był ponownie Fryderyk Jurjewicz, pod którego kierownictwem, wraz z grupą pasjonatów, rozpoczęto prace zmierzające do przywrócenia, po czteroletniej przerwie, wyścigów. Towarzystwo Wyścigów Konnych w Warszawie zmieniło nazwę na Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce, którego Jurjewicz został prezesem. Wyścigi na Polu Mokotowskim zorganizowano już 7 wrześniu 1919 roku. Pierwszą gonitwę w niepodległej Polsce wygrała klacz Rara Avis. W sezonie odbyły się 193 wyścigi, przeprowadzone według prowizorycznego planu. Biegało w nich 161 koni podczas 22 dni wyścigowych. Rozgrywano zarówno wyścigi płaskie jak i z płotami. Od roku następnego rozgrywano regularne gonitwy, pomimo toczącej się wojny. Pomimo słabej obsady koni, wyścigi rozwijały się, chociaż po zniszczeniach wojennych stan klaczy matek do przedwojennego poziomu powrócił dopiero w 1930 r., osiągając 581 klaczy. W okresie 1919-1939 ich liczba zwiększyła się ze 153 do 913. Aby wzmocnić polską hodowlę TZHKP sprowadziło pewną liczbę roczniaków z Anglii i Francji, które zostały rozprzedane pomiędzy właścicieli stajen. Szybko także odbudowano rodzime stadniny.
Hodowla koni wymagała dużych areałów na pastwiska, wiedzy oraz dobrego materiału genetycznego. Dlatego prowadzona był przeważnie na terenach majątków ziemskich. Państwo wspierało ten dział rolnictwa, pozyskując w ten sposób tzw. remonty, czyli konie które były kupowane na potrzeby wojska. W 1923 r. Jurjewicz przeszedł do pracy w Ministerstwie Rolnictwa, gdzie dalej zajmował się hodowlą koni, a na jego miejsce prezesem Towarzystwa zostaje Albert hr. Wielopolski. Sprawował tę funkcję do 1930 r., kiedy przejął ją Michał hr. Komorowski. W życie weszły także podstawowe akty prawne regulujące kwestie wyścigów i hodowli: statut Towarzystwa, Prawidła Wyścigowe oraz założono „Polską księgę stadnin koni pełnej krwi angielskiej”. Powołany został także Komitet ds. wyścigów konnych, w składzie którego znaleźli się przedstawiciele m. in.: Ministerstwa Rolnictwa, Spraw Wojskowych, Spraw Wewnętrznych, Skarbu oraz prezesi towarzystw wyścigowych, a także przedstawiciele hodowców koni pełnej krwi angielskiej.
Wyścigi na Polu Mokotowskim rozwijały się przez cały okres II RP, chociaż na początku lat 30. odnotowano pewne osłabienie trendu, spowodowane światowym kryzysem gospodarczym. W tym okresie polskie konie nie odnosiły tak spektakularnych sukcesów jak pod koniec XIX w. Spowodowane było to wieloma czynnikami: zniszczeniami wielu hodowli w trakcie wojny, mniejszymi nakładami oraz brakiem prywatnego importu ogierów wysokiej klasy. W latach 30. dotkliwie zaczęto odczuwać skutki światowego kryzysu. Do czołowych stadnin należały wówczas: stadnina w podwarszawskim Lesznie należąca do M. Bersona, stadnina z Łochowa, której właścicielem był Eryk Kurnatowski oraz państwowa stadnina w Kozienicach. Sukcesy odnosiły także konie pochodzące ze stadnin widzowskiej, łańcuckiej (Albigowa), z Golejewka, Ktery-Szepietów, a także posiadającego bogate tradycje Krasnego.
Towarzystwo opracowało i wydało I tom polskiej księgi stadnej koni pełnej krwi, obejmujący wszystkie konie polskich hodowców występujące w obcych księgach w latach 1838-1914. Opracowano także tablice genealogiczne koni pełnej krwi. Przez cały ten okres TZHKP współpracowało z Ministerstwem Rolnictwa oraz z Centralnym Zarządem Hodowli Koni. Konie pełnej krwi służyły nie tylko do hodowli i wyścigów, ale także ulepszaniu koni półkrwi, koni użytkowych, które pracowały także w gospodarstwach włościańskich.
Stadnina w Kozienicach
Aby wzmocnić hodowlę prócz stadnin prywatnych zakładano także państwowe. Obok wciąż istniejącej w Janowie Podlaskim, w 1923 r. powstało Państwowe Stado Ogierów w Łącku, a w 1924 r. Państwowa Stadnina Koni w Kozienicach. Do tej ostatniej przeniesiono konie pełnej krwi z Janowa, który od tej pory specjalizował się w arabach. Kozienice, utrzymujące 25-30 klaczy matek, należały do najlepszych, największych stadnin, odgrywając pierwszoplanową rolę w polskiej hodowli. W okresie międzywojennym wyścigi dalej odbywały się na torze zlokalizowanym na Polu Mokotowskim. Ale nie było to jedyne miejsce w Warszawie gdzie można było obserwować gonitwy. W 1927 r. na terenie Łazienek wybudowany został hipodrom z drewnianymi trybunami mogącymi pomieścić 5 tysięcy osób. Na jego terenie organizowano międzynarodowe zawody aż do 1939 roku. Hipodrom spłonął w czasie wojny, a współcześnie powstały plany jego odbudowy. Będzie to jednak trudne ze względu na zabudowę części terenu.
Władze II RP bardzo popierały hodowlę koni oraz sporty jeździeckie, które zresztą były szalenie popularne. Było to zrozumiałe, jako że konie potrzebne były armii, gdzie służyły nie tylko w pułkach kawalerii, ale także jako zwierzęta pociągowe w jednostkach artylerii i w taborach. To dzięki wysokiemu poziomowi, także sportowemu, jaki prezentowali zawodowi kawalerzyści, stanowiliśmy światową czołówkę w sportach jeździeckich okresu międzywojennego. Nasi zawodnicy - oficerowie Wojska Polskiego brali udział we wszystkich najważniejszych zawodach tego okresu. Dziewięciokrotnie zdobywali prestiżowy Puchar Narodów, rozgrywany drużynowo. Miało to miejsce w Nicei (1925, 1928), Nowym Jorku (1926), Warszawie (1927, 1931, 1933), Rydze (1931, 1932) oraz Spa (1935). Występowali także, z sukcesami, na Igrzyskach Olimpijskich. Na IX Igrzyskach, rozgrywanych w 1928 roku w Amsterdamie, nasza drużyna zdobyła srebrny medal w konkursie skoków oraz brązowy we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego. Osiem lat później w Berlinie podczas XI Olimpiady (w Los Angeles nie starowaliśmy) wywalczyliśmy medal srebrny w konkursie WKKW. Do najwybitniejszych jeźdźców tego okresu trzeba zaliczyć: Henryka Dobrzańskiego (późniejszego Hubala), Zdzisława Dziadulskiego, Adama Królikiewicza, Tadeusza hr. Komorowskiego (późniejszego Bora dowódcę Armii Krajowej), Henryka Roycewicza, Karola Rómmla i Kazimierza Szoslanda.
Hipodrom w Łazienkach – fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Lata II RP to okres intensywnego rozwoju wyścigów konnych, które w tym czasie odbywały się regularnie na terenie całego kraju. Stałych torów wyścigowych było kilkanaście, nie licząc okazjonalnych. Poza tym organizowano zawody kawaleryjskie, skoki, crossy, biegi myśliwskie i wyścigi z okazji świąt pułkowych i innych uroczystości. Startowali w nich nie tylko zawodowi dżokeje, ale także wojskowi i amatorzy - cywile, tzw. wyścigi dżentelmeńskie. W latach dwudziestych XX w. powstawały liczne prowincjonalne towarzystwa organizujące zawody na wielu torach, m. in.: w Lublinie, Łodzi, Piotrkowie, Grudziądzu, Radomiu, Przemyślu, Bydgoszczy, Tarnowskich Górach, Katowicach, Równem, Łucku, Baranowiczach czy Wilnie. Rozgrywane tam wyścigi służyły nie tylko rozwojowi hodowli. Część z nich miała charakter stricte sportowy, inne miały za zadanie sprawdzenie i podnoszenie kwalifikacji zawodowych wojskowych.
Przed wojną w Polsce istniało 40 pułków kawalerii, w każdym z nich na stanie były setki koni. Prowadzono tam regularnie szkolenie wojskowe oraz rozgrywano zawody jeździeckie, które traktowano jako element wyszkolenia. Zimą wyścigi organizowano w Zakopanem, co było wielkim wydarzeniem, nie tylko sportowym, ale także towarzyskim. Do najlepszych stadnin prywatnych w tym okresie pod względem jakościowym należały: Władysława ks. Lubomirskiego w Widzowie, Adama ks. Czartoryskiego w Krasnem, Janusza hr. Czarneckiego w Golejewku, Michała Bersona w Lesznie, Leopolda Kronenberga w Brzeziu, Fryderyka Jurjewicza i Alberta hr. Wielopolskiego w Chrobrzu oraz Kazimierza Wodzińskiego w Kterach, Alfreda hr. Potockiego w Albigowej, Henryka Woźniakowskiego w Starzawie, Joachima hr. Alvensben Schónborna w Ostromecku.
Derby w 1931 roku na Polu Mokotowskim
Pod koniec lat 30. XX w. popularność wyścigów w Warszawie tak wzrosła, że stało się niemożliwe dalsze ich prowadzenie w dotychczasowym miejscu. Ponadto rozwijające się miasto potrzebowało nowych terenów pod zabudowę, dlatego dni toru na Polu Mokotowskim były policzone. Zaczęto szukać innej lokalizacji, w której można byłoby wybudować nowy obiekt, spełniający wszelkie wymogi dotyczące tak samych wyścigów, jak i zaplecza dla właścicieli stajni oraz trybun dla widzów. Pod uwagę brano różne lokalizacje, ostatecznie wybrano, położony wówczas poza obszarem miasta, Służewiec. Tuż przed wybuchem wojny przeniesiono tam, do całkiem nowego obiektu, wyścigi. Ale to już całkiem inna historia.
Zdjęcia w tekście ze zbiorów prof. Witolda Pruskiego („Dzieje wyścigów i hodowli koni pełnej krwi w Polsce” i „Wyścigi i hodowla koni pełnej krwi oraz czystej krwi arabskiej w Polsce w latach 1918 – 1939”)
Zdjęcie tytułowe z manuskryptu Emira Rzewuskiego. Fot. Biblioteka Narodowa - www.bn.org.pl