W sobotę 16 maja służewiecka bomba poszła w górę!
Bez publiczności i bez charakterystycznego „rrruszyły” wieloletniego komentatora Andrzeja Szydlika, z niespełna miesięcznym opóźnieniem rozpoczął się sezon wyścigowy 2020 na warszawskim Służewcu. Jego losy ważyły się do ostatniej chwili, a pozytywną wiadomość wyścigowo-hodowlane środowisko przyjęło z olbrzymią ulgą, wielkim zadowoleniem i nieskrywaną radością. Dobrze, że przed blisko dwudziestu laty, mądrzy ludzie zadbali o zapisy w ustawie mówiące, że „wyścigi konne to gonitwy organizowane w celu wybrania odpowiedniego materiału zarodowego dla ulepszania ras koni, a gonitwy to publiczne próby, których zadaniem jest ocena stopnia dzielności koni”. Dobrze, bo zapomniana, a czasem nawet postponowana „selekcja” okazała się ważnym, niezbędnym i co najważniejsze skutecznym argumentem przy odmrożeniu wyścigów.
Tradycyjny kalendarz nie zmienił się, a spowodowany pandemią poślizg sprawił, że już podczas pierwszej dwudniówki, oprócz tradycyjnych Handikapów Otwarcia dla koni starszych (Nagroda Dandolo) i trzylatków (Memoriał Tomasza Dula), rozegrano również Nagrody Strzegomia i Dżamajki.
Po wycofaniu Sewerusa, na starcie głównego sprawdzianu przed milerskimi klasykami stanęło 7 koni. Jedyna w stawce klacz prezentowała się w padoku bardzo dobrze i w wyścigu rozegranym spokojnym tempem, bez kłopotu wywiązała się z roli wielkiej faworytki, utrzymując tym samym miano niepokonanej. Siódmy rzędowy sukces w karierze INTER ROYAL LADY (IRE) (po Holy Roman Emperor), zresztą jak wszystkie poprzednie, przyszedł jej naprawdę łatwo. Na początku prostej niezbyt doświadczony Saiget (IRE) szybko minął gasnącego w barierze Gran Emperora (IRE), ale wkrótce zaczął słabnąć i schodząc w lewo spowodował efekt domina, w wyniku którego najbardziej ucierpiał wspomniany już rywal. Drugie miejsce zajął Timemaster (FR), a trzecie - samotny reprezentant krajowej hodowli Don Zou (Zazou – Donia Zira po Don Corleone) Henryka Kopela – oba Saiget „spychał ku barierze”. Czwarty kończył startujący podobnie jak klacz pod wagą wieku - Night Tornado (GB), a piąty Saiget, którego Komisja Techniczna przesunęła na miejsce siódme za Gran Emperora. Najniżej premiowana lokata przypadła zatem lekko prezentującemu się w padoku Greek Getaway (GB).
Na bardzo szybkiej, ale dobrze przygotowanej bieżni (tor lekko elastyczny – w sobotę 3.2, w niedzielę 3.0) również na 1600 metrów, ale wcześniej, dziewiątka trzyletnich klaczy rywalizowała w II grupie o laur trójkoronowanej Dżamajki. Gonitwę przygotowawczą do Wiosennej wygrała pewnie SERIRIO (FR) (po Rio de la Plata), pokonując przedstawicielki polskiej hodowli, które mijały celownik w kolejności: Tamoola (Exciting Life – Time of Wind po Mamool) hodowli Sabiny Plavac, Cayenne (Grand Presidium – Cyrkonia po Jape) hodowli Agnieszki Kocińskiej, Frantic (Ecosse – Finiszova po One Cool Cat) hodowli Pawła Krakowiaka i Kalinda (October – Kantaya po Croco Rouge) hodowli Kishore Mirpuri.
Jeśli Inter Royal Lady wystąpi w Nagrodzie Rulera, to w Wiosennej zapowiadają się spore emocje, bowiem jak uczy praktyka, rozstrzygnięcie z gonitwy przygotowawczej wcale nie musi powtórzyć się w klasyku.
Sobotnia inauguracja przebiegała pod dyktando koni krajowej hodowli. Wśród koni starszych, po tym jak lekarz weterynarii wycofał z padoku faworyzowanego The Kid Bobby B (GB), w dystans 1800 metrów ruszyło 9 koni. Po starcie amazonka Domitza „straciła” strzemiona i niejako „na oklep” dzielnie ukończyła gonitwę. Natomiast wyścig złożył się doskonale ogierowi DELOS (Ecosse – Doyenka po Doyen) hodowli Jerzego Engela. Urodziwy czterolatek, który w tym roku zmienił trenera, lubi gonitwy rozgrywane mocno od startu, bo łatwiej układa się w dystansie, a na prostej może zademonstrować swój największy atut, czyli długi finisz. Nie inaczej było tym razem, co przy dość korzystnej wadze, zaowocowało pewnym sukcesem.
Trochę później na milę rywalizowało 7 trzylatków. Tuż po wyjściu ze start boksów potknął się i stracił jeźdźca faworyzowany Candy Rider (USA), który tym samym został na starcie. Mocne tempo dyktowała Deneris, która podobnie jak jej matka zdaje się nie przepadać za bezpośrednią walką z rywalami. Sił starczyło jej do około 200 metrów przed celownikiem, gdzie na front wyszedł Bright Amber (FR). Długim finiszem i ładną akcją popisał się atakujący z dalszego miejsca, liczony przez publiczność w ostatniej kolejności i niosący jedną z wyższych wag TORQUIST (Enjoy The Silence – Tija po Jape) hodowli Roberta Gorczycy i… to on zwyciężył, wzorowo wysyłany przez swojego dżokeja, który bardzo oszczędnie używał bata. Torquist pochodzi od czołowej dwulatki sezonu 2011, która wygrała Nagrodę Efforty, a w Cardei kończyła druga. Z kolei TIJA – co warte podkreślenia własnej hodowli Roberta Gorczycy (!) - jest córką kupionej przez niego na „Jesiennej Aukcji Koni w Treningu” organizowanej w 2003 roku przez Polturf, za jedyne 5000 złotych, klaczy Taksja (Canadian Winter – Taczanka po Miami Prince i Tasmania po Beauvallon i Taksumike po Arrigle Valley i Tinaca po Negresco) hodowli SK Jaroszówka.
A więcej o linii żeńskiej założonej przez urodzoną w 1940 roku siwą klacz TIRANA (Wily Attorney – Bodrog po Tragopan) hodowli Józefa Bronikowskiego już niebawem.
Na zdjęciu tytułowym: Ogier Torquist pod dżokejem Sergeyem Vasyutovem w drodze z padoku na tor zielony przed Memoriałem Tomasza Dula. Fot. Monika Metza-Jodłowska / FB Tor Wyścigów Konnych Służewiec.