Prix de l'Arc de Triomphe G1 jest najważniejszym europejskim sprawdzianem porównującym roczniki, a jego polski odpowiednik to oczywiście Wielka Warszawska.
Co ciekawe, na liście zwycięzców obu tych gonitw wciąż nie ma konia, który potrafiłby trzykrotnie pokonać konkurencję. W historii Prix de l’Arc de Triomphe rozgrywanego od 1920 roku (z wyjątkiem sezonów 1939-40, przy tym w latach 1943-44 przeprowadzonego na tor Le Tremblay - dystans 2300m, a w sezonach 2016-17 w związku z remontem i przebudową trybun toru Longchamp na bieżnię w Chantilly) po dwie wygrane mają w dorobku: znakomity KSAR (1921-22), MOTRICO (1930 i 1932 – triumfował w wieku 7 lat i jest najstarszym zdobywcą tego trofeum), kapitalna CORRIDA (1936-37) Marcela Boussaca (konie jego własności zwyciężały w Łuku aż sześciokrotnie) i wyśmienite ogiery TANTIEME (1950-51), RIBOT (1955-56) oraz ALLEGED (1977-78), czy bliższymi czasy klacze - dzielna TREVE (2013-14) i wyjątkowa ENABLE (2017-18).
Wielka Warszawska ma dłuższą tradycję. Do programu wprowadzona została w 1895 roku kiedy zwycięstwo odniósł trzyletni gniady Aschabad (Ruler – Fanny po Highlander) hodowli Ludwika Krasińskiego. Początkowo konie miały do pokonania dystans około 3200m (lata 1895-1918), następnie 2800m (1920-32) i 2400m (1933-48), wreszcie od 1949 roku 2600 metrów. Zawsze wysoko dotowana, nie odbyła się w sezonach 1905-12, 1914-16 oraz 1939-45, a w latach 1917-18 rozegrano ją w Odessie. Dwukrotnie wygrywały Wielką Warszawską: JAWOR II (1933-34), TURYSTA (1947-48), DEMONA (1964-65), EROTYK (1968-69), KLIWIA (1991-92) i SAN LUIS (2004-05).
Warto w tym miejscu przypomnieć sylwetkę pierwszego na tej liście Jawora II, który ścigał się jeszcze na torze mokotowskim. Z pomocą przyjdzie nam nieoceniony Witold Pruski i jego praca „Wyścigi i hodowla koni pełnej krwi oraz czystej krwi arabskiej w Polsce w latach 1918-1939” wydana w 1980 roku przez Ossolineum.
„Rocznik 1930 był, ogólnie rzecz biorąc, bardzo dobry. Biegały w nim konie tej miary, co: Jawor II, Wisus, Arnold i Gentry, a wśród klaczy Jagoda, Lauda IV i Jeannette III. Trzylatki tego rocznika wykazywały zdecydowaną przewagę nad końmi starszymi. Najlepszym w swoim roczniku był – moim zdaniem – gniady Jawor II 1930 (Harlekin – Beate po Baltinglass), hodowli Janusza Czarneckiego w Golejewku. Biegał w stajni Michała Bersona w wieku 2-5 lat 18 razy, wygrywając 11 gonitw, był drugi 1 raz i trzeci 4 razy. Ogólna jego wygrana wyniosła 305.989 złotych, w tym zdobył nagrody: Widzowa, dwukrotnie Jubileuszową, St. Leger, Sac-a-Papier, dwukrotnie Wielką Warszawską i był drugi w Derby za Wisusem. Jeździł na nim Walenty Stasiak, a trenował Walenty Cieślak.
W wieku 2 lat wystąpił w 6 gonitwach, z których wygrał 3, w tym Nagrodę Widzowa, gdzie pobił 6 dobrych koni, a dwukrotnie zajął trzecie miejsce. Wygrana jego wyniosła 24.600 złotych, dzięki czemu uplasował się na trzecim miejscu wśród dwulatków, za Wisusem i Arnoldem. Zimę spędził na wsi w Julinku, folwarku Michała Bersona. W wieku 3 lat powoli dochodził do formy i był oględnie eksploatowany. Pojawił się na torze dopiero 11 czerwca w gonitwie o 7000 złotych i łatwo pobił trzech przeciwników, stając u celownika o 5 długości przed dobrym Grand Seigneurem. W tydzień później uczestniczył w Derby, które zgromadziło 8 koni, w tym jako głównych szermierzy: Wisusa, Arnolda, Gentry i Jawora III. Start nastąpił wyjątkowo trudny. Arnold denerwował się i kręcił, utrudniając wyrównanie koni. W pewnym momencie starter Kazimierz Zaleski uznał, że ustawienie jest zadowalające i krzyknął: „Jazda!”, a kontrstarter opuścił białą chorągiewkę. Lecz tu nastąpiło nieprzewidziane wydarzenie. Jawor II po 2, 3 niezdecydowanych skokach stanął jak wryty. Starter krzyknął wówczas: „Nazad!”, i 6 dżokejów zatrzymało swe konie, gdy tymczasem Kazimierz Jagodziński na Arnoldzie wyrwał start i pogalopował. Publiczność podniosła krzyk i na jego odgłos K. Jagodziński obejrzał się, a widząc, że reszta koni nie podążyła za nim, wstrzymał Arnolda, przegalopowawszy już ze 300 metrów. Stawka zgromadziła się ponownie przed starterem i tym razem puścił on ją już bez przeszkód. Do trzeciego zakrętu wszystko szło normalnie, a K. Jagodziński na Arnoldzie wciąż pilnował Aleksandra Fomienkę, dosiadającego Wisusa. Tu uczynił rzut, aby go minąć, lecz Arnoldowi po chwili zabrakło sił i zaczął odpadać. Na prostej zaatakował przodującego Wisusa Jawor II i sytuacja stała się niepewna. Fomienko chwycił za bat i Wisus wzmocnił tempo, któremu Jawor II nie dał już rady. Wisus wyszedł z walki zwycięsko i stanął u mety pewnie o 3 długości przed Jaworem II, a o dalsze 3 długości przybył Arnold. Czas gonitwy wynosił 2 minuty 32,5 sekundy, co w owym czasie stało się rekordem dla toru mokotowskiego. Jawor II, który dochodził do formy powoli, w Derby nie był jeszcze w pełni kondycji, co udowodnił w następnych gonitwach.
Kolejny występ Jawora II przypadł dnia 2 lipca w Nagrodzie Jubileuszowej dla 3-letnich i starszych ogierów i klaczy na dystansie 2400 metrów. Na starcie znalazło się 5 koni: Arnold, derbista Essor, derbista Hel, Jawor II i Mr. Pinch. Walenty Stasiak, znając siły i wytrzymałość Jawora II, pojechał na klasę, prowadził wciąż gonitwę, a na prostej, kiedy spodziewał się ataku Hela, zmusił konia do pokonania ćwiartki w ciągu 30 sekund i tym tempem zdusił rywala, tak że wygrał silnie wysyłany o 2,5 długości przed Helem, a trzeci stanął wykończony Arnold. Czas gonitwy wynosił 2 minuty 33,5 sekundy.
Po 2,5 miesiąca 17 września wystąpił Jawor II w klasycznej gonitwie St.Leger na dystansie 3000 metrów. Ponieważ zameldowane do niej zostały dwa najlepsze konie: Wisus i Jawor II, poodstarszały one innych kandydatów i do startu zgłosiło się tylko 5 koni. Tym razem nie było liderów, więc poprowadził umiarkowanym tempem Stasiak na Jaworze II i tak szedł do połowy dystansu. Widząc, że koń idzie swobodnie i pewnie, Stasiak wzmocnił tempo do bardzo ostrego (31 sekund) i tu stało się jasne, że Wisus, który dotąd szedł obok, z trudem podąża za nim. Na ostatnim kilometrze Aleksander Fomienko, dosiadający Wisusa, spróbował zaatakować Jawora II, lecz okazało się, że Wisus traci siły. Przed zakrętem Fomienko uderzył nawet Wisusa, aby zmusić go do większego wysiłku, lecz nie odniosło to skutku. Jawor II galopował znakomicie. Na prostej Wisus wyraźnie osłabł i zaczął odpadać. Inne konie nie brały udziału w walce. Jawor II stanął na mecie o 5 długości przed Wisusem, a następnie 10 długości dalej przyszedł Jawor III. Czas gonitwy wynosił 3 minuty 21 sekund.
W tydzień później, dnia 24 września, stajnia zgłosiła Jawora II do Wielkiej Warszawskiej na dystansie wówczas 2400 metrów. Gonitwa skupiła małą liczbę pięciu zawodników, lecz za to wysokiej klasy. Stanęły czołowe konie trzyletnie: Jawor II, Wisus i Gentry, oraz czołowe czteroletnie: Hel i Krater. Konie niosły wagę wieku – trzyletnie 57 kg i czteroletnie 62 kg. Wyścig rozegrał się podobnie jak St.Leger. Poprowadził wolno Walenty Stasiak na Jaworze II, za którym trzymały się Wisus i Krater. Od słupa na 1600m Stasiak wzmocnił tempo, które przyjęły wszystkie konie. Po przejściu tak pół kilometra w tempie 32 sek. W. Stasiak postanowił wykorzystać wielką szybkość i wytrzymałość swego konia i ruszył zabójczym tempem 30 sek., odsadzając się od reszty pola. A. Fomienko pobudzał, jak mógł swego Wisusa, lecz wysiłki jego na nic się nie zdały, bo koń nie mógł wytrzymać tego szalonego pędu i osłabł. Jawor II nie dał do siebie podejść i łatwo minął metę o 4 długości przed Wisusem, a trzeci przyszedł Hel o dalsze 3 długości. Czas gonitwy wynosił 2 minuty 33 sekundy (25 – 34 – 32 – 30 – 32). Dwoma ostatnimi występami Jawor II dowiódł, że późno dochodził do formy, dopiero w jesieni, ale pokonał w St. Leger i Wielkiej Warszawskiej całkiem swobodnie bardzo dobrego Wisusa. Wygrana jego w wieku 3 lat wyniosła 161.389 złotych i zajął on na liście drugie miejsce po Wisusie, który zdobył 164.014 złotych, gdyż ten ostatni wygrał najwyżej dotowaną gonitwę Derby 75.000 zł, a Wielka Warszawska wyposażona była w kwotę 60.000 zł.
W wieku 4 lat Jawor II na wiosnę chorował i wystąpił dopiero dnia 23 czerwca w małej gonitwie o 5000 zł, w której łatwo pokonał trzech słabszych rywali, ale niósł 4 kg ulgi wagi. Potem stanął w dniu 1 lipca do Nagrody Jubileuszowej, w której miał spotkać się z generacją trzyletnią. Zmierzył się tu ze zwycięzcą w Nagrodach Rulera i Derby Matem ze stajni Topór i dobrą Garonne ze stajni Łochów. Po udanym starcie początkowo prowadził Jawor II, ale niebawem minął go lider Janczar III. Koło stajen Jawor II minął lidera i wyszedł na czoło stawki. W tym czasie Garonne, chcąc poprawić swe miejsce, zawiązała walkę z Matem. Na prostą wyprowadził stawkę Jawor II, galopując wciąż swobodnie i oddalając się od walczących ze sobą Garonne z Matem. Nie atakowany przez nikogo najswobodniej minął celownik o 4 długości przed Loridanem ze stajni Lubicz, a trzeci był Mat o 1 długość. Czas gonitwy był dobry: 2 min. 32,5 sek. Gonitwą tą, którą notabene Jawor II wygrał po raz drugi, wykazał, że jest lepszy od czołowego trzylatka Mata.
Następny występ Jawora II miał miejsce dnia 16 września w Nagrodzie Sac-a-Papier dla czteroletnich i starszych ogierów i czteroletnich klaczy na dystansie 3200 m. W gonitwie tej miały spotkać się nie zwyciężone w tym roku dwa czterolatki: Jawor II i Krater, toteż oczekiwano jej z wielkim zainteresowaniem. Tymczasem Krater zapadł na ścięgno i do rywalizacji nie stanął. Do startu zgłosiły się tylko 4 konie: Adam, Imperator, Jawor II i Lumineuse. Poważniejszym konkurentem dla Jawora II mógł być tylko dobry na ogół, lecz już pięcioletni Imperator. Poprowadził, jak to miał w zwyczaju, W. Stasiak na Jaworze II w miarowym, lecz nie szybkim tempie. Przez pierwsze 2000 m trzymał się go to u szyi, to u siodła Imperator, dosiadany przez Amerykanina F. Koegha. Znudziło się to wreszcie W. Stasiakowi i dodał tempa do 30 sek., odsuwając się od natrętnego Imperatora o jedną długość. F. Koegh starał się wyjechać Imperatora, lecz ten nie zareagował na posył. Na jakieś 600 m przed celownikiem Jawor II zdecydowanie oddzielił się od stawki i nie niepokojony przez nikogo dopadł mety o 1,5 długości przed Imperatorem, a trzeci był daleko Adam.
Pod koniec sezonu wystąpił Jawor II dnia 30 września w Wielkiej Warszawskiej na dystansie 2400 m. Stanęło do niej 5 koni: 2 najlepsze trzylatki: Łeb w łeb i Mat, 2 dobre czterolatki: Jawor II i Grand Seigneur, oraz jeden tylko pięcioletni, też dobry, Imperator. Stajnie wystąpiły bez liderów. Początkowo poprowadził dość wolno Imperator. Za nim podążał Jawor II, ale niebawem minęły go Mat i Łeb w łeb. Mniej więcej w połowie dystansu W. Stasiak zastosował wypróbowaną już kilkakrotnie i zawsze z powodzeniem taktykę raptownego ostrego ruszenia Jaworem II i łatwo minął prowadzącego dotąd Imperatora. Lecz również i Stanisław Pasternak ruszył na Macie i poszedł w ślad za Jaworem II. Koło stajen, gdzie w uprzednich gonitwach Jawor II już zazwyczaj odsadził się od reszty stawki, tym razem nie przyszło mu tak łatwo, gdyż Mat galopował wciąż tuż za nim, nie zważając na bardzo ostre tempo. Zbliżył się również do nich i Łeb w łeb. Na początku prostej wyścig stał się nadzwyczaj fascynujący. Tu bowiem Mat, a z dużego koła również i Łeb w łeb zaatakowały silnie Jawora II. Walenty Stasiak, widząc, iż jest zagrożony, uderzył Jawora II i ten przyspieszył, tak że oddalił się nieco od Mata, który zaczął słabnąć. Tymczasem Łeb w łeb atakował nadal, lecz również zaczął słabnąć i przy mecie Jawor II silnie wysyłany utrzymał pierwszeństwo, wyprzedziwszy Łeb w łeb o ¾ długości, a trzeci był Mat o 4,5 długości. Czas gonitwy wynosił 2 min. 34 sek. (27 – 34 – 31 – 31 – 31). Ostatnie 1500 m szedł więc Jawor II z szybkością 31 sek. na ćwiartkę, a więc wykazał wielką klasę. Pobił też bardzo dobre konie, jakimi były Łeb w łeb, Mat, a do pewnego stopnia i Imperator oraz Grand Seigneur.
W wieku 5 lat Jawor II zaczął tracić siły, co zresztą było charakterystyczną cechą synów Harlekina, którzy przeważnie wcześnie dojrzewali, lecz i wcześnie kończyli swą karierę wyścigową. Po raz pierwszy w 1935 roku wystąpił w dniu 26 maja w Nagrodzie im. J. Zamoyskiego dla czteroletnich i starszych koni na dystansie 2400 m. Biegały tylko 4 konie: Bastylja, Garonne, Jawor II i Łeb w łeb. Ten ostatni był w doskonałej formie, czego nie można było powiedzieć o Jaworze II. Start dla Jawora II wypadł korzystnie i poprowadził gonitwę. Ale wkrótce zmieniła go Garonne. Koło słupa na 1300 m Jawor II swoim zwyczajem wzmógł tempo, doszedł do liderki, lecz ta również przyspieszyła i nie dała się minąć. Dopiero przy wjazdowej bramie minęły ją Jawor II i Łeb w łeb. Przez krótką chwile Jawor II przodował, lecz przed wyjściem na prostą Edward Gill pchnął Łeb w łeb i ten z wielką łatwością wyprzedził Jawora II, tak że już wówczas stało się jasne, iż gonitwę wygra. Tak też się stało i przez nikogo nie atakowany zdążał do celownika. Tymczasem od bandy zaatakowała Jawora II Bastylja, wyprzedziła go bez większego trudu i stanęła druga za zwycięskim Łeb w łeb o 3 długości, Jawor II zaś dotarł za nią o dwie długości. Czas gonitwy wynosił 2 min. 36 sek.
Dnia 7 lipca stanął Jawor II po raz trzeci na Nagrody Jubileuszowej, lecz tym razem nie odegrał w niej żadnej roli. Zwyciężył pewnie Łeb w łeb, drugi był Mat i trzeci Jawor II. Stało się jasne, że koń dochodzi do kresu swych możliwości. Michał Berson, który na ogół nie eksploatował koni zbytecznie, wycofał go z treningu i wziął na reproduktora do swej stadniny w Lesznie. Ogólna suma wygranych Jawora II wyniosła 305.989 zł i pod tym względem zajął on w okresie międzywojennym trzecie miejsce za Forwardem – 362.270 zł i Łeb w łeb – 323.214 zł.
Jawor II był koniem wysokiej klasy wyścigowej. Odznaczał się dużą szybkością przy jednoczesnej wytrzymałości. Najstosowniejszy był dla niego dystans 2400 m i więcej. Dzięki szybkości, połączonej z wytrzymałością, można było rozgrywać nim gonitwy w ten sposób, że jeżdżący na nim W. Stasiak już w połowie dystansu wzmagał bardzo tempo, galopował tak przez dłuższy czas i dusił tym przeciwników, Jaworowi II natomiast starczało jeszcze sił i oddechu na ostateczną walkę przed celownikiem, do której przeważnie już nie dochodziło, bo rywale byli wykończeni zabójczym tempem utrzymywanym przez dłuższy czas. Ta właśnie cecha jego ustroju organicznego czyniła zeń konia wysokiej klasy i należał on niewątpliwie do czołówki całego okresu międzywojennego.
Był to koń średniego wzrostu, mocnej budowy, głęboki, dobrze ożebrowany, kościsty, o bardzo dobrych przednich nogach z krótkimi nadpęciami i tylnych nieco zbyt skątowanych w stawach skokowych. Nie odznaczał się szlachetnością, tkanki miał nieco gąbczaste i stanowił typ praktycznego ogiera do hodowli koni półkrwi. Na premiowaniu ogierów na torze wyścigowym w 1935 roku uzyskał trzecią nagrodę; pierwszej nie przyznano, a drugą uzyskał Łeb w łeb.
Po zejściu Jawora II z toru Michał Berson wziął go na reproduktora do swojej stadniny w Lesznie, gdzie pozostawał w ciągu lat 1936 i 1937, po czym nabyty został do stad państwowych. Wyróżniającego się potomstwa nie dał, lecz karierze jego w tym względzie przeszkodziła wojna”.
W uzupełnieniu warto tylko wspomnieć, że córka og. Jawor II – Blume (od Fabiola po Oszczep i Rózga po Fils du Vent) hodowli K. Zamoyskiego dała w Kozienicach z ogierem Oduagis - Dziewannę, a z ogierem Dar es Salam – Blekota. Dziewanna to matka wyhodowanych w SK Rzeczna ogierów Dzięgiel (po Szczecin) i Daraj (po Deer Leap), z których pierwszy wygrał St.Leger w 1960 roku i był wartościowym reproduktorem w hodowli koni półkrwi, a drugi sięgnął po klasyczną szarfę Rulera w sezonie 1967. Natomiast Blekot, po udanej karierze wyścigowej, był (w duecie z Janem Kowalczykiem) czterokrotnym (!) złotym medalistą Mistrzostw Polski Seniorów w skokach przez przeszkody i bez wątpienia jednym z najlepszych koni sportowych końca lat 60-tych i pierwszej połowy 70-tych.
Na zdjęciu tytułowym: Ogier JAWOR II. Fot. „Wyścigi i hodowla koni pełnej krwi oraz czystej krwi arabskiej w Polsce w latach 1918-1939”.