17 05 2022

I JUŻ PO


O koniach w tegorocznych milerskich klasykach i nie tylko.

Kategoria: W kraju
Napisał: folbluty

Tegoroczna edycja Nagrody Golejewka była teatrem jednego aktora. Mimo dodatkowego kilograma, najwyżej (86kg) notowany w 9-konnym polu, 5-letni TIMEMASTER (FR) (Mukhadram – Tierceville po Oratorio) hodowli EARL Haras de Cisai nie miał problemu z odniesieniem 12 zwycięstwa w bogatej w sukcesy karierze. Niepokonany dwulatkiem w grupach ogier, w kolejnym sezonie został ogłoszony Koniem Roku 2020 – wygrał Rulera, Westminster Freundshaftspreis, Mosznej i Criterium, kończył drugi w Strzegomia, blisko trzeci w Derby i Kozienic oraz piąty w Iwna. Ubiegłoroczna rywalizacja na bieżni pokazała, że na dystansach około milerskich nie ma sobie równych. Wprawdzie zamykał pochód w Golejewka (biegało 9 koni), ale szybko się zrehabilitował, wygrywając w Bratysławie (Cena Scottish Rifla). Szedł jak po swoje przez kolejne gonitwy kategorii A – Memoriał Fryderyka Jurjewicza, Syreny i ponownie Westminster Freundshaftspreis oraz Mosznej, jednak w milerskim Listed na Longchamp (Prix du Renelagh) nie zaistniał. To bezsprzecznie bardzo dobry koń, potrafiący przyspieszyć, z dobrym charakterem i temperamentem, i choć o sukcesy na poziomie Pattern może być mu trudno, to w naszej części Starego Kontynentu wydaje się zawsze groźnym, a na pewno wymagającym przeciwnikiem.

Na zdjęciu: Timemaster pod dżokejem Martinem Srnecem w drodze po szarfę Golejewka. Fot. FB/Nie tylko galop.

Opór starał się stawić nieduży i delikatny 4-letni Gryphon (IRE) (po Vadamos), który niewiele zyskał przez zimę, w padoku nie zachwycał, ale biegał naprawdę dobrze, wykorzystując do maksimum 3kg ulgi wagi i zasłużył na pochwałę. Pozytywna ocena należy się Zanzili Passion (FR) (po Zanzibari). Czterolatek, który udanie wrócił w szranki po dłuższej absencji (drugi w Nagrodzie Dandolo - Handicapie Otwarcia), chyba potrafi już „opanować nerwy”, co wyraźnie mu służy. Pytanie tylko czy nosi wagę? Dobre wejście w sezon zaliczył solidnie wypróbowany 5-letni Petit (FR) (po Zanzibari). Atutem obu ogierów jest finisz. Wiosna to dobry czas dla piątego na celowniku ogiera Anator (FR) (po Motivator) – mimo nadwagi czterolatek mógł się podobać. Wydaje się, że ubiegłoroczny derbista Guitar Man (IRE) (po Galileo) będzie musiał jeszcze poczekać na zwycięstwo poza grupami – tym razem zgasł szybko i pozostał bez miejsca. Zadania nie ułatwił mu dodatkowy kilogram, ale miał przecież w siodle imponującego formą dżokeja i sezonowe przetarcie. Z drugiej strony kwietniowy wyjazd do Berlina i start na 2800m (w Listed) po długiej (od wygranej w Derby) nieobecności na bieżni, nie wydawał się trafionym pomysłem. Wedding Ring (IRE) (po Holy Roman Emperor) tradycyjnie już źle przyjęła start i… (jak widać w performances) znów okazało się, że lepiej radzi sobie w wyścigach zarezerwowanych dla klaczy. Czterolatka, która przed rokiem triumfowała w Wiosennej, niosła tu dodatkowy kilogram i w „szarpanym” (32.4-30.3-31.4-30.7) wyścigu nie miała nic do powiedzenia. Jej rówieśnik – wałach Ventura Kingdom (FR) (po Dream Ahead) swojej szansy będzie raczej szukał w grupach, podobnie jak outsiderka Tres Amour (po Silvaner), która nie nadaje się na liderkę.

Na zdjęciu: Klacz Jenny Of Success i autorzy jej sukcesu w Wiosennej: Karolina Kamińska i trener-dżokej Wiaczesław Szymczuk. Fot. FB/Nie tylko galop.

Klasyczną Nagrodę Wiosenną wygrała, prowadząc od startu, mocno chodząca w cuglu, zatem wymagająca doświadczonego jeźdźca, urodziwa JENNY OF SUCCESS (FR) (Rio de la Plata – Secret of Success po Johannesburg) hodowli Marie-Laure Besnouin, Jean-Michel Feuillet-Besnouin. Bez wątpienia szybkość to jej olbrzymia, wrodzona zaleta. Dwulatką nasza bohaterka bez trudu zwyciężyła w debiucie (od Cannacore), by po uwzględnionym proteście (odprowadzała na finiszu rywalkę) stracić (przesunięta z pierwszego na drugie miejsce) szarfę Cardei na rzecz Dakini, a na koniec bezapelacyjnie zdobyć Nagrodę Upsali  (I grupa, klacze) – od Keny.

Podobnie jak zwyciężczyni, sezon inaugurowała tu niepokonana przed rokiem, absolutna liderka rankingu - Moonu (GB) (po Sea The Moon), która na końcowych metrach bezskutecznie próbowała zaatakować rywalkę. Zdolna klacz po zimie wciąż jest pobudliwa, co może zaważyć na jej wynikach. Trzeciej z najlepszych klaczy ubiegłorocznej klasyfikacji – filigranowej Westminster Cat (IRE) (po Alhebayeb) niespecjalnie złożył się wyścig i jej piąte, płatne miejsce wydaje się dobrym wynikiem. Klacz może jednak mieć kłopot z utrzymaniem wysokiej pozycji w roczniku, bo warunkami fizycznymi niestety nie imponuje. W tej materii na drugim biegunie znajduje się kalibrowa Iva Grey (CZE) (po The Grey Gatsby) – kolejna już (po Iron Belle, Ines d’Ecosse i Incepcji) udana córka derbistki Infamii. Sędziowie uwzględnili protest jej jeźdźca, co dało trzecią lokatę. Dla przesuniętej na czwarte miejsce Be My Girl (GB) (po Adaay) był to dopiero drugi występ w karierze. Klacz startująca niespełna dwa tygodnie od zwycięskiego debiutu, pokazała się z bardzo dobrej strony i wypada obserwować ją z uwagą. Miejmy nadzieję, że wraz ze zdobywanym doświadczeniem nie będzie już sprawczynią podobnych incydentów. Kena (GB) (po Cityscape) jest ostatnią z 10 uczestniczek gonitwy, która zasłużyła na pozytywną ocenę, choć tym razem pozostała bez finansowej zdobyczy. Dla siódmej na celowniku klaczy Charming Wiktoria (GB) (po Charming Thought) pozagrupowe progi wydają się na razie zbyt wysokie. Zawiodła pierwsza w przygotowawczej Nagrodzie Dżamajki, zupełnie niewidoczna w rozgrywce Cannacore (IRE) (po Ulysses). Iskra One (IRE) (po Dragon Pulse) straciła sporo na starcie, ograniczając się do roli statystki, a stawkę zamykała Dakini (po Exciting Life), sprawiając srogi zawód swoim kibicom. Zawód, który chyba tylko po części można wytłumaczyć faktem nieprawidłowego osiodłania jej do wyścigu.

Klacze, które dojrzewają wcześniej od ogierów, często potrafią zdominować dwuletnich rówieśników. Nie zawsze jednak potwierdzają tę przewagę w kolejnym sezonie i szczególnie wiosną wymagają ostrożnego i przemyślanego menażowania. Czy w roczniku 2019 rządzić będzie słaba płeć? Czas pokaże.

Na zdjęciu: Jolly Jumper pod dżokejem Kamilem Grzybowskim walczy o wygraną w Rulera z Matt Machine z dżokejem Dastanem Sabatbekovem w siodle. Fot. Monika Metza-Jodłowska.

O klasyczną szarfę Rulera rywalizowały w tym sezonie same ogiery. Skutecznym finiszem popisał się JOLLY JUMPER (IRE) (Free Eagle – Laura’s Oasis po Oasis Dream) hodowli Michaela Enright'a, który w samym słupie złapał faworyzowanego Matt Machine (IRE) (po Outstrip), wygrywając o łeb. Triumfator dwulatkiem zaczął od trzeciej lokaty na Partynicach (ustępując pola dość przeciętnym koniom), po czym (ponownie we Wrocławiu) zdeklasował liczną, ale niezbyt wymagającą stawkę. Na Służewcu postraszył w Mokotowskiej Matt Machine, a teraz wziął na nim rewanż. Wcześniej bez problemu rozstrzygnął na swoją korzyść Nagrodę Generała Władysława Andersa, ale nie miał w niej groźnych przeciwników. Ogier dobrze prezentował się w padoku, imponując opanowaniem i kondycją, a w gonitwie zademonstrował dobry i co ważniejsze skuteczny finisz.

Zimowy faworyt na Derby i pierwszy w Strzegomia urodziwy Matt Machine potwierdził milerski talent, walcząc dzielnie do ostatnich metrów. El Corazone (IRE) (po Dandy Man) zachwyca wiosenną formą (podobnie jak cała jego stajnia) i trzecia lokata, choć nieco zaskakująca, jest tego świetnym potwierdzeniem. Prezentujący iście olimpijski spokój Kaneshya (FR) (po Hunter’s Light) woli chyba surowe rozgrywki od startu, w których może atakować na prostej z dalszej pozycji. Chyba nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, ale z drugiej strony jego dżokej został po gonitwie ukarany za niedowagę(!). Pobudliwy, ostry Syriusz (IRE) (po El Kabeir) jako jedyny w stawce jeszcze w tym sezonie nie biegał. Był widoczny, pytanie tylko czy zaprogresuje? Akurat (po Exciting Life) błysnął przez moment przy barierze, jednak szybko spasował. Wysoko zagrany (dwulatkiem wygrał Nemana) będzie chyba musiał poczekać na przegrupowanie. Dyżurny lekarz weterynarii raportował po Nagrodzie Strzegomia, u drugiego wówczas ogiera Groszek (IRE) (po Dandy Man), krwotok z lewego nozdrza, ale na szczęście widać nie było to nic poważnego. Nieduży ogier, podobnie jak w ubiegłym roku, po obiecującej inauguracji zdecydowanie obniżył loty. Dla wielu niespodziewanie zamykał pole (tym razem statystujący) Tajfun (IRE) (po Universal), ale odległości między trzecim a ósmym koniem nie były znaczące, co zdaje się obiecywać zaciętą rywalizację w kolejnych spotkaniach na szczycie.

Na zdjęciu: Forkenter zwycięzcy Nagrody Jaroszówki - Blizbor i dżokej Szczepan Mazur. Fot. FB/Nie tylko galop.

Dawno już nie widzieliśmy w akcji sprintera klasy Da Xiana (czy odnoszącego międzynarodowe sukcesy Scyrisa) i od lat w wiosennych gonitwach flyerskich rywalizują głównie dobrze znane, doświadczone konie starszych roczników. Trzylatki rzadko i raczej z miernym skutkiem podejmują wyzwanie, koncentrując się o tej porze roku na przygotowaniach do Derby. Tegoroczna obsada Nagrody Jaroszówki nie odbiegała więc od normy i nie zachwycała ani jakością, ani ilością. Zgodnie z przewidywaniami zwyciężył (z m. do m.) 6-letni wałach BLIZBOR (IRE) (Power – Faiths Perfection po Docksider) hodowli Anthony’ego Rafferty'ego. Dwulatkiem zwyciężył dopiero w trzecim wyjściu (1600m) i nie przyszło mu to łatwo. Próbował pójść za ciosem, ale w Nemana kończył czwarty. Trzylatkiem punktował w grupach (2xI na 1400m) i plasował się trzeci w Deer Leapa oraz w Mosznej, czwarty w Przedświta i piąty w Syreny. Bez miejsca pozostał tylko w Criterium i jesiennej Nagrodzie Pawimenta (I grupa). Czterolatkiem natomiast wygrał tę sprinterską gonitwę, a wcześniej także na 1200m niską grupę. Potrafił być ponownie trzeci w Deer Leapa oraz czwarty w Jaroszówki i tylko Memoriał Fryderyka Jurjewicza nie przyniósł mu finansowej zdobyczy. Przed rokiem odniósł trzy zwycięstwa (1200m, 1300m, 1400m), w tym ponownie w Pawimenta. Był drugi w Criterium i po raz trzeci wyprzedziło go dwóch rywali w Deer Leapa. Tylko w Nagrodzie Dżudo (I grupa, 1400m) nie powiększył stanu posiadania, potwierdzając powszechnie znaną prawdę, że tak rzetelny, zdrowy, stary koń, jak on, to prawdziwy skarb dla właściciela. W tym sezonie zaliczył kontrolny start (szósty w Handicapie Otwarcia - Nagroda Dandolo, 1800m), więc jako jedyny w stawce miał wiosenne przetarcie. Wykorzystał ten atut i mimo dodatkowego obciążenia (dżokej nie wyważył się na 56 tylko na 57,5kg) bez problemu zdobył wreszcie pozagrupową nagrodę.

Czteroletni Power Barbarian (GB) (po New Approach), który stawał w szranki po raz pierwszy od Derby, próbował postraszyć faworyta i choć jego występ trzeba ocenić zdecydowanie pozytywnie, to potrzebuje chyba więcej czasu, by nawiązać do formy sprzed dwóch lat. Ośmioletni już wałach Blue Connoisseur (IRE) (po Art Connoisseur) jako jedyny biegał tu na wagę wieku (60kg), dając konkurentom od 2,5 do 4 kilogramów. Okazał się nieznacznie lepszy od sześciolatka – og. Crazy Bull (IRE) (po Battle of Marengo), a ostatnie premiowane miejsce zajął czteroletni, urodziwy Abelard F (IRE) (po Belardo). Rok starszy Gone Hill (IRE) (po Dandy Man) liczył chyba, że do wyścigu zapisanych będzie mało koni, np. tylko 5 (co pozwoliłoby powiększyć stan posiadania), bo możliwościami zdecydowanie odstaje od służewieckiej czołówki tej kategorii wiekowej i specjalności dystansowej.

Na zdjęciu tytułowym: Rysunek autorstwa Michała Kopczewskiego (FB).